Blender próżniowy od firmy Gotie to najnowsza propozycja urządzenia, które będzie pomocne w każdej kuchni. Czy warto je kupić? Przeczytajcie recenzję.
Przy każdej recenzji zawsze zadaję sobie pytanie, do czego przyda mi się konkretne urządzenie? Czy jest dość uniwersalne i mogę je wykorzystywać przy różnych rzeczach czy może mocno specjalistyczne i będzie wyjmowane z pudełka okazyjnie?
Blender w kuchni przyda się do wielu rzeczy, szczególnie taki, który zamknięty jest w szczelnej obudowie. Za jego pomocą można przygotować gęste soki, zupy krem, koktajle, pokruszyć lód czy zmiksować różne składniki. Wersje ręczne zajmują mało miejsca, ale w łatwy sposób możemy zachlapać wszystko dookoła. Zabudowane eliminują ten problem, ale musimy na nie przeznaczyć nieco miejsca w naszych kuchniach.
Gotie GBV-800 – pierwsze wrażenia
Blender próżniowy przyjechał do mnie w eleganckim pudełku. W środku, oprócz urządzenia znalazłem pojemnik próżniowy do przechowywania przygotowanych wcześniej np. soków. Ma pojemność 0,8 l, dzięki czemu możemy zabrać go ze sobą do pracy. W zestawie są również zapasowe zatyczki, ale o tym szerzej w dalszej części recenzji. Warto wspomnieć, że urządzenie nie jest duże.
Dzięki przemyślanej konstrukcji jest dość wąskie i stabilne. Pod spodem znalazły się przyssawki, które po ustawieniu blendera na blacie, momentalnie „przyklejają” go do podłoża. To dobre rozwiązanie, bo w trakcie pracy urządzenie nie lata po całej kuchni. Ciekawym rozwiązaniem jest otwierana góra, która umożliwia nam wyjęcie pojemnika o pojemności 1.5l z blendera. Ułatwia dostęp do głównego pojemnika, ale też należy uważać, by przenosząc GBV-800 nie łapać go odruchowo za samą górę bo się po prostu otworzy. Kilkukrotnie zdarzyło mi się tak zrobić przez przypadek.
Gotie GBV-800 czyli blender próżniowy
Blender od Gotie wyróżnia się na rynku funkcją blendowania próżniowego. Co to znaczy? Dzięki szczelnie zamykanym pojemnikom, urządzenie przed rozpoczęciem pracy, wysysa z pojemnika powietrze. Ten proces trwa kilkanaście sekund. Dzięki temu zapach oraz kolor soków i koktajlów ma być intensywniejszy, smak jeszcze lepszy a trwałość przygotowanego napoju znacznie dłuższa.
Blender w praktyce
W ramach testów, kupiliśmy różne rodzaje owoców. W naszym koszyku znalazły się również takie, które nie są zbytnio lubiane przez np. wyciskarki wolnoobrotowe. Do takich owoców należą m.in. banany, które ze względu na gęsty miąższ lubią unieruchamiać urządzenia. Wyjęcie pojemnika z blendera jest banalnie proste. Wystarczy otworzyć górną część obudowy i przekręcić pojemnik. W jego środku znajduje się 6-ramienny nóż, który dodatkowo można wyjąć. Bardzo ułatwia to mycie całości po użyciu. Plusem jest także blokada, która uniemożliwia włączenie blendera, jeżeli z jakiegoś powodu źle go złożyliśmy po myciu.
Po zapełnieniu blendera składnikami, możemy skorzystać z trybu automatycznego bądź ręcznego. W trybie ręcznym samodzielnie wybierzemy czy chcemy wykorzystać próżnię oraz ustawimy siłę pulsacji i obrotów. W opcji automatycznej, o optymalne ustawienia zadba mikroprocesor.
Jak blender sprawdził się w praktyce? W instrukcji urządzenia możemy przeczytać, że jest „wyjątkowo ciche”. Według mnie nie jest to trafne określenie, bo o ile proces tworzenia próżni jest w miarę cichy, to w trybie automatycznym urządzenie wydaje z siebie dźwięki niczym odkurzacz pracujący na pełnej mocy. Nie ma szans, by stworzyć ulubiony koktajl gdy inni domownicy jeszcze śpią. Obsługa urządzenia jest za to intuicyjna a jego moc wystarczająca.
Warto również zaznaczyć, że zatyczki służące do wyrównania ciśnienia powinny być przymocowane do pojemników. Nie są duże i z pewnością użytkownicy zaraz je zgubią np. w trakcie mycia. Na szczęście producent dołożył zapas zatyczek jednak rozwiązanie w postaci delikatnego mocowania czy sznureczka sprawdziłoby się tutaj znakomicie.