MSI Clutch GM31 to najnowsza propozycja myszki dla graczy. Możemy ją kupić w dwóch wersjach – bezprzewodowej, oraz przewodowej. Jak sprawuje się w praktyce? Dowiesz się tego w tym artykule.
Do recenzji otrzymałem dwie wersje MSI GM31 prosto od producenta. W dzisiejszym artykule opiszę oba modele jednocześnie, ponieważ ich specyfikacja nie różni się od siebie w sposób znaczny. Główne różnice to możliwość używania myszy w trybie bezprzewodowym, waga i zastosowany sensor.
Dwa rodzaje myszek
MSI GM31 w wersji przewodowej dostępny jest w o połowę mniejszym opakowaniu. W jego wnętrzu kryje się myszka oraz instrukcja obsługi. Ślizgacze urządzenia zabezpieczone są folią ochronną, którą należy zdjąć przed pierwszym użyciem.
Przewód wykonany jest z plecionki, która redukuje tarcie pomiędzy kablem a biurkiem. Sprawia wrażenie pustego w środku i przypomina nieco sznurówkę. Ma 2 metry długości, a na jego końcu znajduje się gumowy klips do złapania złożonego przewodu.
Z kolei MSI GM31 w wersji bezprzewodowej znajduje się w specjalnym etui, w którym poszczególne elementy zostały zabezpieczone wewnątrz pianki. Bardzo podoba mi się to rozwiązanie, bo wygląda świetnie i dodatkowo chroni całość.
W tym przypadku, w zestawie znajdziemy dok ładujący, klucz USB, 2-metrowy przewód, oraz oczywiście myszkę. Na pierwszy rzut oka nie różni się ona specjalnie od jej koleżanki w wersji przewodowej.
Zmiany zaszły na spodzie urządzenia. Pojawiło się tutaj specjalne wcięcie ułatwiające włożenie myszki do doku ładującego, oraz włącznik. Środkowy ślizgacz został wydłużony by lepiej komponować z wyfrezowanym otworem na ładowarkę.
Przednia część myszki także otrzymała dodatkowe wcięcie, w którym producent schował wejście USB. Jeżeli chcemy, możemy podpiąć przewód z zestawu i pracować w trybie przewodowym. Co ciekawe, wcięcie zostało tak zaprojektowane by można było w nim schować klucz USB i zabrać sprzęt ze sobą. Dla mnie to świetne rozwiązanie, bo zawsze gubię takie małe elementy.
Bardzo spodobało mi się rozwiązanie doku ładującego. Jego specjalny kształt świetnie licuje się z wcięciem myszki. Dzięki temu wkładanie myszki do ładowarki jest uproszczone, bo po prostu nie da się tego zrobić źle. Jednak najlepszym pomysłem MSI było umieszczenie portu USB wraz z kluczem w ładowarce.
Klucz to taki mini odbiornik USB, który należy wpiąć w port USB komputera, by ten chciał współpracować z naszym bezprzewodowym urządzeniem. Jednak w wielu sprzętach nie ma zbyt wielu wolnych portów USB. Rozwiązanie MSI pozwala wpiąć klucz do ładowarki, a wykorzystując zapasowy przewód do myszki – podłączyć ładowarkę z kluczem do komputera. W ten sposób zyskujemy połączenie z MSI GM31 i jednocześnie możliwość ładowania w stacji dokującej. W pełni naładowany akumulator posłuży nawet do 110 godzin pracy. Już 10 minut ładowania wystarczy, by przedłużyć działanie myszki o siedem godzin.
MSI GM31 – w praktyce
Oba urządzenia są niezwykle lekkie. Wersja z wbudowanym akumulatorem waży niespełna 73 gramy. Z kolei, myszka z wypuszczonym przewodem jest o 15 gramów lżejsza. Niska waga w połączeniu ze świetnymi ślizgaczami PTFE sprawiają, że urządzenie płynnie i precyzyjnie sunie po podkładce. Można nią machać na boki przez wiele godzin i nie odczuwać tego w nadgarstku.
Główne przyciski są dość długie i delikatnie wyprofilowane, co naturalnie przenosi nasze palce bliżej środka myszki. Do dyspozycji mamy również dwa dodatkowe przyciski z lewej strony obudowy. Oba urządzenia pozwalają na zmianę DPI pomiędzy wartościami 400/800/1600/3200/6400. Aby to zrobić, należy odwrócić urządzenie i wcisnąć przełącznik obok sensora. Nie lubię takiego rozwiązania. W praktyce, o wiele wygodniejszą opcją jest dodatkowy przycisk przy rolce. Wspominając o rolce, podoba mi się gumowa tekstura w diamenty, którą jest ona pokryta (podobnie jak boki obudowy). Dzięki temu palec nie ślizga się przewijając rolkę. Zwróciłem jednak uwagę, że należy włożyć trochę siły i wprawy by wcisnąć przycisk znajdujący się tuż pod nią.
Warto dodać, że według zapewnień producenta, żywotność przełącznika OMRON to przynajmniej 60 milionów kliknięć.
MSI GM31 – różnica w sensorach
Wersja bezprzewodowa została wyposażona w sensor optyczny PIXART PAW-3311, przewodowa na pokładzie ma wersję PIXART PWM-3360. PIXART to firma znana z produkcji dobrej jakości sensorów do myszek gamingowych. PAW-3311 to czujnik optyczny oferujący rozdzielczość do 12000 DPI i maksymalną prędkość śledzenia 400 IPS. Posiada również regulowaną częstotliwość odpytywania (pooling rate) i konfigurowalne oświetlenie RGB.
PIXART PWM-3360 ma praktycznie takie same możliwości i parametry jak wspomniany wcześniej sensor, jednak jest nieco wolniejszy. Prędkość śledzenia wynosi w tym przypadku 250 IPS. Oznacza to, że PAW-3311 jest nieco szybszy i bardziej responsywny niż PWM-3360, co czyni go lepszą opcją do gier wymagających nagłych, szybkich i precyzyjnych ruchów myszką. Jednak oba parametry są wystarczające do większości zastosowań.
Jak prezentują się ceny? W dniu pisania recenzji, GM31 w wersji bezprzewodowej to wydatek 359 zł. Wersja przewodowa kosztuje 229 zł.