Faktura Vat marża, sprzedaż używanych telefonów jako nowe, fikcyjna gwarancja, smartfony po naprawie, bez dokumentów i akcesoriów – na to wszystko natrafiłem próbując kupić dla siebie flagowego Samsunga w serwisie Allegro.
Blisko 8 lat temu napisałem artykuł na bardzo podobny temat. Materiał spotkał się z bardzo szerokim odbiorem i cytowano go na wielu forach internetowych. Chodzi o problem z zakupem elektroniki na fakturę vat-marża. Owe faktury chętnie wystawiają sprzedawcy za różnej maści towary. Tymczasem, z ustawy o podatku od towarów i usług wynika, że do skorzystania z VAT marża uprawniona jest bardzo wąska grupa przedsiębiorców. Dotyczy to firm, które w ramach swojej działalności dostarczają klientom: dzieła sztuki, antyki, wyroby kolekcjonerskie, a także używane towary. Jeżeli chodzi o usługi, to vat-marża dotyczy wyłącznie usług turystycznych. Smartfon nie jest dziełem sztuki, antykiem, wyrobem kolekcjonerskim. Pod jaką kategorię więc jest tutaj podciągany? 🙂 Oczywiście, że towar używany, a sprzedawca pośredniczy w zakupie. Nikt tutaj przypadkiem nie wybrał tej formy rozliczania, bo ze skarbówką się po prostu nie zadziera. Sprzedawca pozyskał towar np. od osoby trzeciej, sprzedaje go Wam. Aby nie płacić podatku VAT od wartości całego towaru, wystawia fakturę VAT marża i płaci jedynie za swój zysk z tej sprzedaży. Jest to popularne rozwiązanie np. w komisach samochodowych.
Co w tym złego? Okazuje się bowiem, że pochodzenie takiej elektroniki może nie być z oficjalnej dystrybucji producenta, a być skupowana z różnych komisów, czy lombardów. Gwarancja na takie urządzenie rozpoczyna się często w chwili zakupu telefonu przez pierwszego użytkownika. Mogło to być nawet rok wcześniej niż gdy Wy staliście się jego „pierwszym” właścicielem. Takie telefony są często tańsze i owszem, można ustrzelić naprawdę dobry interes. Jednak w momencie pojawienia się problemów z urządzeniem, serwis może odmówić naprawy gwarancyjnej (bo tej już nie będzie).
Opisałem ten problem 8 lat temu. Teraz przyszedł moment, w którym chciałem kupić Samsunga Galaxy S21 ultra. Skorzystałem z filtra Allegro i ustawiłem wyświetlanie wyników wyszukiwania wyłącznie sprzętów oznaczonych jako nowe i nieużywane. Pojawiło się kilkadziesiąt ofert od różnych sklepów internetowych, ale żaden z nich nie miał popularnej nazwy, którą mógłbym od razu rozpoznać z reklam. Zacząłem więc dokładnie czytać treść ogłoszeń. Wszędzie widnieje informacja, że wystawiana jest faktura (nie sprecyzowana jaka), że telefon jest nowy, sprzedawca udziela normalnej gwarancji, jednak są to smartfony w zastępczym opakowaniu. Praktycznie każdy sklep miał podobny opis (vat marża lub ta informacja ukryta, nowiutki telefon, brak oryginalnego opakowania i akcesoriów). Napisałem do kilku sprzedawców dopytując konkretnie o: Czy telefon aby na pewno jest nowy, czy nie był używany, czy jest gwarancja producenta, czy dostanę normalną fakturę.
Co się okazało? Sprzedawcy są dość przebiegli. Jeden z nich wprost wkleił mi cały opis ze swojej oferty na Allegro 1:1. Oferty napisanej dość niejednoznacznie, po której przeczytaniu – napisałem przecież do niego poprzez wewnętrzny komunikator Allegro. Nie dałem za wygraną i poprosiłem o doprecyzowanie odpowiedzi. Dowiedziałem się, że telefon był włączany „w celu sprawdzenia”, oraz nie ma gwarancji producenta, tylko sklep udziela swojej „rozruchowej”.
Naturalnym kierunkiem było sprawdzenie opinii o sklepie. Przeglądanie opinii produktu nie ma sensu, bo ten sam EAN przypisany jest do wszystkich sklepów, a nie konkretnego sprzedawcy (pojawiają się opinie wystawione dla produktu, ale mógłby kupiony jako nowy, używany, podróbka itp. i to od różnych sprzedawców), a nie pochodzących z dystrybucji konkretnego sprzedawcy. Lampka ostrzegawcza zapaliła mi się w momencie, gdy zobaczyłem, że sklep ma prawie 99% pozytywnych opinii, ale kilkaset negatywnych komentarzy, które zostały anulowane i ukryte. Nie chciałem naciąć się kupując telefon za blisko 4 tys. złotych.
Zmodyfikowałem filtr wyszukiwania, poza opcją „nowe” zaznaczyłem także „faktura vat”. Nic się nie zmieniło. Nadal te same ogłoszenia z vat-marża.
Zacząłem sprawdzać opinie innych sprzedawców i sytuacja dokładnie taka sama – opinie bardzo pozytywne, ale duża liczba anulowanych negatywów. Gdzieniegdzie pojawiają się tylko komentarze, że nowy telefon nosi widoczne ślady używania, bateria była kilkadziesiąt razy ładowana, czy w niektórych przypadkach urządzenia były aktywowane kilka miesięcy przed zakupem. Dotyczy to nie tylko telefonu, który chciałem kupić – sklepy mają kilkaset ofert różnych modeli telefonów, tabletów. Wszystkie oczywiście przedstawiają poglądowe, a nie realne zdjęcia.
Sprawdziłem więc opinie o jednym ze sklepów na Google Maps. To był strzał w dziesiątkę. Firma ma kilkaset komentarzy, średnia ocen nie przekracza nawet 3.0. Większość komentarzy to ostrzeżenia by nigdy nic nie kupować od tego sklepu, bo handluje naprawianymi i używanymi sprzętami typu refurbished i wprost sprzedaje je jako nowe, nigdy nie używane. Ktoś napisał, że system jest po rosyjsku, ktoś, że telefon był naprawiany – same smaczki. Na Google znacznie trudniej usunąć opinie użytkowników, więc miałem okazję poczytać wiele ciekawych rzeczy na temat tych praktyk.
Tuż przed moimi poszukiwaniami na rynek wyszła najnowsza wersja tego smartfona – model S23 ultra. Pech trafił, że z normalnych sklepów natychmiast zniknęły wszystkie zapasy S21 ultra, by najnowszy model zaczął się sprzedawać. W końcu odpuściłem i wybrałem S22 ultra i kupiłem go w Media-Expert. Dopłaciłem blisko 1500 zł do modelu nowszego niż chciałem, ale uznałem, że mój spokój jest tego wart. Po prostu nie było możliwości kupić nowego S21 ultra bez zapalania przynajmniej jednej lampki ostrzegawczej.
Dlatego – wybierając się na zakupy elektroniki, dokładnie czytajcie opisy i nie bójcie się zadawać pytań. Może Wam to oszczędzić sporo nerwów.