Pasebike P20 Pro – recenzja miejskiego składaka z torque sensor (opinie)

Kategorie artykułu:

Opublikowany:

- Reklama - [adinserter block="1"]

Pasebike P20 pro to najnowsza propozycja roweru elektrycznego, który został wyposażony w czujnik momentu obrotowego. W dzisiejszej recenzji wspólnie odkryjemy, jak rower sprawdza się w praktyce, jakie są jego plusy i minusy, a także czy warto go kupić. 

Na wstępie dodam, że rower otrzymałem bezpośrednio od producenta – firmy Pasebike. Dziękuję za wsparcie mojego kanału i bloga. Zapraszam Was także do subskrypcji kanału, a także zapoznania się z playlistami, w których testuję podobne sprzęty, dzielę się wrażeniami z jazdy w shorts, czy składam różne rzeczy. Szczegóły w opisie. Podobnie jak kod rabatowy na ten rower. No to zaczynamy!

Pierwsze wrażenia i montaż

- Advertisement -

Pasebike P20 pro to przedstawiciel miejskich składaków. Na rynku możemy spotkać wiele konstrukcji opartych o taki rodzaj ramy, ale jak zwykle – diabeł tkwi w szczegółach i zastosowanych rozwiązaniach. Dlaczego miejski składak? Rower możemy złożyć w pół, czyli koło do koła. Na środku ramy znajduje się specjalny zawias, podobnie jak przy samej kierownicy. Ułatwia to przechowywanie takiego roweru, jak i jego transport – np. gdy chcemy pojechać za miasto na piknik i zabrać ze sobą elektryki. 

P20 pro przyjeżdża jak każdy rower elektryczny – w dużym pudełku do dalszego montażu. Firma Pasebike przyzwyczaiła mnie już do tego, że z ich rowerami mam najmniej roboty. Tutaj też sam montaż nie sprawił mi zbyt wielu problemów, bo sama ma już zintegrowany bagażnik i oświetlenie. Wystarczyło wyjąć wszystko z pudełka, zdjąć zabezpieczenia transportowe. Założyć kierownicę, przednie koło, pedały. Ostatnim krokiem jest montaż przedniego błotnika i oświetlenia. Jeżeli planujecie jeździć głównie poza drogami publicznymi, producent do zestawu dołożył także manetkę do jazdy w trybie wyłącznie elektrycznym, co w połączeniu z zastosowanym czujnikiem daje sporą frajdę z jazdy i mnóstwo możliwości. Manetkę można również wyłączyć z poziomu kontrolera. 

W zestawie mamy też pompkę, zestaw narzędzi, uchwyt na telefon, ładowarkę, baterię i przedni kosz. W trakcie montażu nie miałem większych problemów – musiałem jedynie delikatnie wyrównać przedni zacisk hamulców tarczowych, bo był dokręcony za bardzo pod kątem i delikatnie obcierał. Nic, co 5 minut regulacji by nie poprawiło. Mamy też pełne oświetlenie ze światłem stop. Przednia lampa jest taka sama jak w Duotts C29. Jest dobra i wystarczająca, chociaż przyzwyczaiłem się już do lamp z soczewkami. 

Pierwsze wrażenie zostało na mnie pozytywne. Spodziewałem się, że rower będzie pomalowany na czarny połysk bo tak wyglądał na zdjęciach w sklepie. Jednak w rzeczywistości jest to czarny mat i wygląda po prostu rewelacyjnie. Podobają mi się drobne akcenty jak napisy w kolorze białym z czerwonymi dodatkami. Sprawia to, że całość wygląda rasowo i świetnie prezentuje się na ulicy. Nie mamy tutaj wrażenia, że to rower dla dziecka i spokojnie może nim jeździć osoba w każdym wieku. 

Nie byłem jednak przekonany do siodełka – jest grube, ale dość sztywne. Nie mamy także amortyzowanej sztycy. Z kolei, główna część kierownicy zamocowana jest nie za klasyczny mostek dokręcany śrubami, a producent zastosował tutaj centralnie umieszczony klips. To nie jest złe rozwiązanie, ale instrukcja montażu pokazuje, aby wyświetlacz od PAS zamocować również centralnie i z tym akurat miałem problem. Musiałem skrócić podkładki gumowe by śruby z zestawu były w stanie sięgnąć mocowania. Z kolei montaż ekranu na klipsie powoduje zabranie do niego całkowitego dostępu. Podczas jazdy jakakolwiek regulacja nie jest możliwa bez zdjęcia wyświetlacza. Dlatego, ostatecznie przełożyłem wyświetlacz na bok i również Wam to sugeruję. 

- Advertisement -

Jeżeli chcecie zobaczyć pełny film z montażu tego roweru – dodałem link w opisie. 

Pasebike P20 w liczbach

Zanim przejdziemy do tego, jak rower sprawdza się w praktyce, skupmy się na tym, co obiecuje producent i czego możecie się spodziewać. Rower ma baterię o pojemności 23 amperogodzin. Silnik ma 1000 watów maksymalnej mocy i zamocowany jest w tylnej piaście. Co ciekawe, silnik nie ma żadnych oznaczeń i innych elementów sugerujących jego moc. Całość pracuje w układzie 48 woltów. Naładowanie do pełna trwa 6 godzin. W trybie wspomaganym, rower jest w stanie przejechać od 60 do nawet 100 kilometrów na jednym ładowaniu. Producent wyposażył rower w hamulce hydrauliczne z przodu i z tyłu. Poruszamy się na 20-calowych aluminiowych felgach na oponach o grubości aż 4 cale. 

Wspomaganie w Pasebike p20 – jak działa

Model P20 pro ma ulepszony sposób wspomagania jazdy. W odróżnieniu od np. Vakole Y20 pro, który wcześniej recenzowałem, w Pasebike mamy zaawansowany czujnik momentu obrotowego, czyli tzw. torque sensor. To rozwiązanie opiera się na tensometrach umieszczonych w suporcie. Mikroskopijne odkształcenia metalu powstające, gdy naciskasz na pedały, są przeliczane przez mikroprocesor na precyzyjną wartość siły. Elektronika napędu porównuje ten odczyt z wybranym trybem wspomagania i w ułamku sekundy dobiera moc silnika proporcjonalnie do Twojego wkładu – im mocniej pedałujesz, tym silniejszy „dopływ” watów. Dzięki temu rower przyspiesza płynnie i natychmiast, bez opóźnienia typowego dla prostego czujnika kadencji, który reaguje jedynie na sam obrót korby i uruchamia silnik jak przełącznik on/off. Efekt to naturalne odczucie jazdy, lepsza kontrola trakcji na podjazdach, mniejsze zużycie energii (bo silnik pracuje dokładnie tyle, ile potrzeba) oraz większy zasięg na jednym ładowaniu. Torque sensor sprzyja też bezpieczeństwu w ruchu miejskim, bo pomoc gaśnie natychmiast po ustaniu nacisku, a nie dopiero po zakończeniu pełnego obrotu korbą, jak ma to miejsce w systemach wyłącznie kadencyjnych. Innymi słowy, rower zachowuje się jak zwykły rower, a nie jak skuter. 

Producent dokłada także osobno manetkę do trybu wyłącznie elektrycznego. Jednak montaż zależy wyłącznie od użytkownika. To rozwiązanie jest nie do końca legalne w Unii Europejskiej, gdzie manetka w rowerze może być, ale musi być ograniczona do maksymalnie 6 km/h dla trybu ułatwiającego prowadzenie roweru. 

Innymi słowy, Pasebike p20 pro dzięki zastosowaniu czujnika momentu obrotowego prowadzi się bardzo naturalnie i potrafi też zmęczyć. Jeżeli potrzebujemy nagłego zastrzyku mocy silnika, wystarczy mocniej nacisnąć na pedały i natychmiast otrzymujemy odpowiednią dawkę mocy. Przy zablokowanym rowerze do 25 km/h jest to bardzo przyjemne. Po odblokowaniu roweru, możemy nawet rozpędzić się przy takim nagłym zrywie do 45 kilometrów na godzinę. Robi to wrażenie, jak na taki bądź, co bądź nieduży rower. 

Co mi się spodobało w tym rowerze

W codziennej eksploatacji rower pozytywnie wyróżnia się zwartą konstrukcją, w której nic nie wystaje poza obrys ramy, a przewody są estetycznie poprowadzone ukryte. Hydrauliczne hamulce dają znakomite wyczucie i siłę hamowania. Przy pełnym zaciśnięciu można bez trudu unieść przednie czy tylne koło, a mimo to dozowanie siły jest intuicyjne. Sprężynowy amortyzator przedni skutecznie tłumi nierówności miejskich progów zwalniających, dzięki czemu ręce i plecy zostają odciążone, a wyprostowana pozycja za kierownicą sprzyja komfortowi nawet na dłuższych dystansach. Duża, 23-amperogodzinna bateria w połączeniu z czujnikiem momentu obrotowego pozwala przejechać około 80–90 km na jednym ładowaniu, zapewniając przy tym naturalne, responsywne wspomaganie — od łagodnego na pierwszym trybie po naprawdę dynamiczne przy wyższych ustawieniach. Grzebiąc w sterowniku, udało mi się zmienić nawet domyślne 3 stopnie wspomagania na 5 lub 9. Podoba mi się także, że wyświetlacz jest czytelny i bardzo szybko się uruchamia. Przyciski od wspomagania są duże, łatwo się wciskają i można je ustawić blisko swojej dłoni – o wiele lepsze rozwiązanie niż chociażby w Vakole Y20. Dużym plusem jest łatwa możliwość regulacji maksymalnej dostępnej prędkości – albo 25 kilometrów na godzinę maksymalnie, albo zmniejszyć ten zakres, lub dowolnie zwiększyć. W ten sposób, mogę dopasować rower do swoich potrzeb i wymagań. Montaż manetki pozwala używać wspomagania niezależnie do ustawionego PAS, co bardzo lubię. 

Podoba mi się też wygląd tego roweru i dość nisko prowadzona konstrukcja ramy, co ułatwia wsiadanie osobom w różnym wieku, wzroście i wadze. 

Co mi się nie spodobało

Nie wszystko jednak zostało dopracowane. Przedni hamulec, choć skuteczny, ma zbyt miękką klamkę i dokucza głośnym skrzypieniem przy mocniejszym hamowaniu. Nie da się regulować siły hamowania w klamkach. Brak amortyzowanej sztycy w połączeniu z twardym, nie do końca ergonomicznym siodełkiem daje się we znaki po kilkudziesięciu kilometrach. Mamy tutaj też drobny problem ze spasowaniem niektórych elementów. Baterię trudno jest wyciągnąć, mimo, że to kolejny rower który testuję z takim rozwiązaniem. Mamy tutaj również wystający z boku baterii kluczyk, który krytykuję w każdej takiej konstrukcji – nie da się jeździć z wyjętym kluczykiem, który odstaje na bok. 

Najwięcej zastrzeżeń budzi jednak układ składanej kierownicy. Nity w zawiasie zostawiają irytujący luz rzędu kilku centymetrów. Gdy zrobiłem tym rowerem kilkadziesiąt kilometrów, za każdym razem gdy chciałem mocniej depnąć po pedałach, odruchowo łapię mocniej kierownicę by się zaprzeć i za każdym razem czuję, jak kierownica chybocze się na zamkniętym zawiasie. Nic takiego nie miało miejsca w przypadku Vakole Y20, więc to wyłącznie kwestia zastosowanego rodzaju zawiasu. I nie da się tego wyregulować w żaden sposób. Zapytałem jednego z widzów, który ma ten rower, czy ma ten sam problem i potwierdził – chociaż przyznał, że luz jest mało wyczuwalny. 

Co ciekawe, podczas nagrywania dla Was końcowych ujęć, chciałem pokazać jak składa się ten rower. Pył podszedł mi pod klips zwalniający zawias w ramie i nie mogłem go w żaden sposób przesunąć aby zwolnić blokadę. Musiałem dokładnie przedmuchać ten element i wyczyścić go mikrofibrą by nie zacinał się. Ponadto, przedni koszyk jest długi i głęboki, co jest plusem, ale utrudnia całkowite złożenie roweru. Warto też wspomnieć o centralnie montowanym wyświetlaczu, który zalecam przełożyć jednak na bok kierownicy. Pozycja centralna zabiera dostęp do zatrzasku regulującego kąt kierownicy i też utrudnia sam montaż ekranu. Gdy wybrałem się na przejażdżkach z lekkim offroad, śruby w klipsie poluzowały się i kierownica zaczęła mi się obracać. Nie mogłem tego poprawić, bo nie miałem przy sobie żadnego klucza by zdjąć wyświetlacz i zyskać dostęp do regulacji w zatrzasku. 

W efekcie, mimo porządnych osiągów, 32-kilogramowa (z akcesoriami nawet 39 kg) konstrukcja bywa kłopotliwa w obsłudze i wymaga kilku przeróbek, by w pełni sprostać oczekiwaniom. Natomiast Pasebike słynie z tego, że aktywnie reaguje na głosy swoich użytkowników i bardzo szybko wprowadza wszystkie poprawki do rowerów. Dlatego warto sprawdzić, czy otrzymany przez Was model nie ma luzów na kierownicy. 

Kod zniżkowy

Sprawdź też moje playlisty:

https://www.youtube.com/playlist?list=PLbw4qaPfwdY8YJDo2mFJ3W1CKTz60rsLk https://www.youtube.com/playlist?list=PLbw4qaPfwdY-fz9QAgO-AmL28J5gmlBv_ https://www.youtube.com/playlist?list=PLbw4qaPfwdY-4CaQMch1liN4EsXVyWnRZ 

-reklama-

Podsumowanie

Pasebike P20 pro to miejski składak na 20-calowych felgach. Duża bateria i zastosowany sposób wspomagania pozwala zrobić na nim przebiegi zbliżające się nawet do 100 kilometrów, co jest rewelacyjnym wynikiem. Zastosowanie czujniku nacisku na pedały daje nam naturalne wrażenia z jazdy na rowerze. W mojej ocenie - tak powinno wyglądać wspomaganie w każdym rowerze elektrycznym. Sporo osób kupuje rowery z najtańszymi systemami kadencji i potrafi przez to zrazić się do ebików, bo takie rozwiązanie przypomina bardziej jazdę skuterem niż rowerem. W przypadku Pasebike P20, jazda na wspomaganiu to czysta przyjemność, a jeżeli akceptujemy ryzyko prawne, dołożenie do niego manetki czyni ten rower uniwersalnym sprzętem, który sprawdzi się w wielu scenariuszach i da nam dużą radość z jazdy. Kupując go warto rozważyć zmianę sztycy na wersję amortyzowaną lub wymianę siodełka na bardziej miękkie. Znacznie to poprawi komfort jazdy w dłuższych trasach. Największe zastrzeżenia mam jedynie do systemu składania przedniej kierownicy, który ma luzy i czuć to podczas jazdy, co mi osobiście przeszkadza. A to system, z którego nie będę nigdy korzystał i podejrzewam, że większość z Was też nie. A tak, to za cenę 1050 euro (z moim kuponem) z darmową dostawą z polskiego magazynu, to cena rewelacyjna jak za rower z czujnikiem nacisku na pedały, responsywnym silnikiem i hamulcami hydraulicznymi.

Finałowy werdykt

Cena
9
Funkcjonalność
9
Łatwość obsługi
9
Jakość wykonania
6
Czy kupiłbym ponownie
8
-reklama-

Zobacz również:

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewiczhttps://jotem.in
Prowadzę bloga jotem.in od 2013 roku. Prywatnie zajmuje się programowaniem, marketingiem i zarządzaniem mediami. Hobbistycznie lubię robić zdjęcia oraz kręcić filmy.
Subskrybuj
Powiadom o
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Więcej w tej kategorii

Komentarze

Najnowsze

Pasebike P20 pro to miejski składak na 20-calowych felgach. Duża bateria i zastosowany sposób wspomagania pozwala zrobić na nim przebiegi zbliżające się nawet do 100 kilometrów, co jest rewelacyjnym wynikiem. Zastosowanie czujniku nacisku na pedały daje nam naturalne wrażenia z jazdy na rowerze. W mojej ocenie - tak powinno wyglądać wspomaganie w każdym rowerze elektrycznym. Sporo osób kupuje rowery z najtańszymi systemami kadencji i potrafi przez to zrazić się do ebików, bo takie rozwiązanie przypomina bardziej jazdę skuterem niż rowerem. W przypadku Pasebike P20, jazda na wspomaganiu to czysta przyjemność, a jeżeli akceptujemy ryzyko prawne, dołożenie do niego manetki czyni ten rower uniwersalnym sprzętem, który sprawdzi się w wielu scenariuszach i da nam dużą radość z jazdy. Kupując go warto rozważyć zmianę sztycy na wersję amortyzowaną lub wymianę siodełka na bardziej miękkie. Znacznie to poprawi komfort jazdy w dłuższych trasach. Największe zastrzeżenia mam jedynie do systemu składania przedniej kierownicy, który ma luzy i czuć to podczas jazdy, co mi osobiście przeszkadza. A to system, z którego nie będę nigdy korzystał i podejrzewam, że większość z Was też nie. A tak, to za cenę 1050 euro (z moim kuponem) z darmową dostawą z polskiego magazynu, to cena rewelacyjna jak za rower z czujnikiem nacisku na pedały, responsywnym silnikiem i hamulcami hydraulicznymi.Pasebike P20 Pro - recenzja miejskiego składaka z torque sensor (opinie)