- Reklama - [adinserter block="1"]
Grand Theft Auto V (GTA V) jeszcze przed oficjalną premierą pobił wszystkie rekordy. Czy blisko 3 miliony osób, które kupiły tę grę zanim jeszcze ukazała się w sprzedaży nie zawiodła się? O tym poniżej. Przeczytaj recenzję gry GTA V na Xbox360. Mi gra zabrała dużo czasu, dlatego ostatnio na blogu było mniej wpisów 🙂
Premiera każdej kolejnej część serii GTA budzi u wszystkich wielkie emocje. Sam czekałem na piątą część jak małe dziecko na prezenty pod choinką. Czy ten prezent był trafny? Muszę przyznać, że zanim włożyłem krążek do konsoli, przeczytałem kilka opinii o tytule na polskich i zagranicznych serwisach. Wszyscy jednogłośnie zachwycili się piątą częścią GTA. W końcu gra, którą tworzono przez kilka lat, która kosztowała 266 milionów dolarów, którą przed premierą kupiło ponad 3 miliony osób nie może być słaba. Wiele osób już wybrało GTAV najlepszą grą roku zachwalają różne rozwiązania. To sprawiło, że sięgając po GTA miałem jeszcze większe wymagania i szczegółowo przyglądałem się temu, co zaserwowało studio Rockstar. Gra po prostu musiała być doskonała. Jest bardzo dobra
Pierwsze spojrzenie na GTA V
W pudełku z grą znajdziemy dwie płyty. Pierwsza służy do instalacji, druga do gry. Jeżeli Wasze konsole nie są wyposażone w dysk, musicie skorzystać z pendrive. Nie może być to byle jaki pendrive, bo GTA będzie się przycinało. Gra potrzebuje około 9 gb wolnego miejsca na pliki, które mogą być szybko odczytywane z urządzenia. Przyda się więc pendrive o pojemności 16gb o standardzie USB 2.0. Instalacja trwa nawet 40 minut, więc śmiało możecie w tym czasie przygotować sobie przekąski, bo później długo nie odejdziecie od ekranu. Ja tradycyjnie przygotowałem także notatnik, w którym notowałem, co mi się podoba, a co nie. Zapisałem sporo kartek.
Po instalacji wchodzimy od razu do trybu fabularnego i jesteśmy rzuceni na głęboką wodę. Jako jeden z członków ekipy bierzemy udział w napadzie na bank. Gra powoli pokazuje i uczy nas nowych elementów rozgrywki. Na dyskretne podpowiedzi możecie liczyć w każdym nowym elemencie gry. Są bardzo przejrzyste i bez nich musielibyśmy działać po omacku. Duże wrażenie na początku zrobiła na mnie zaśnieżona okolica i agresja policji. Chciałoby się rzec – w końcu. Mundurowi, których nie widać na ulicach, pojawią się nagle jak dzikie pszczoły, gdy coś przeskrobiemy. Wykonują różne manewry policyjne za kółkiem i nigdy nie biorą nas żywcem. Wystarczy krzywo spojrzeć, aby zarobić kulkę. Sposób ucieczki również się zmienił i to na plus. Po zgubieniu pościgu musimy rodem z NFS schować się w jakimś zaułku i przeczekać. Po chwili mundurowi dadzą nam spokój.
Witamy w Los Santos
Po nieudanym skoku na bank przenosimy się dziesięć lat do przodu i wcielamy w postać Franklina – typowego czarnoskórego ziomka z dzielnicy. Franklin mimo ładnych paru lat na karku wciąż mieszka z ciotką i dorabia sobie z kolegą w lokalnym salonie samochodowym. Za grosze odstawia do salonu samochody, za które właściciele regularnie nie płacą lichwiarskich rat. W ten sposób natrafimy na drugą postać w grze – Michaela, którym również będziemy grali. Całość połączy postać Trevora, którą poznamy nieco później. Trzeba przyznać, że fabuła w świetny sposób przeplata historie różnych postaci. Sprawia wrażenie wiarygodnej i pozostaje ciekawa.
Jak prowadzi się auto w GTA V?
Wraz z poznaniem Franklina zaczynamy od mocnego uderzenia. Musimy z luksusowej dzielnicy zabrać dwa sportowe auta. Po raz pierwszy pojawia się nowy element – możliwość zdejmowania i zakładania dachu w samochodach. Nigdy wcześniej w serii GTA tego nie było. Kolejną możliwością, jakie ma nasze auto to…możliwość włączenia świateł i przełączenia je w tryb drogowy. Musimy jechać za kolegą Franklina przez pół miasta do celu. Nie jest to łatwe, bo auto tańczy na drodze jak baletnica.
Wiele osób pyta o to, jak prowadzi się auta w GTAV. Muszę przyznać, że jest to duży minus, bo na początku jeździ się wręcz fatalnie. Co prawda nasza postać może rozwijać swoje umiejętności za kierownicą, co wpływa na prowadzenie auta, ale ten aspekt pozostawia wiele do życzenia. Samochody prowadzą się jak w najnowszych częściach Need for Speed. Z dużą prędkością możemy skręcić w ciasny zakręt i jechać dalej jak gdyby nigdy nic. Auta kleją się drogi i jest to krok wstecz w porównaniu do GTAIV. Tam mogliśmy zobaczyć jak zawieszenie samochodu pracuje na koleinach czy przy wjeżdżaniu na krawężnik, a tutaj auto to taki mały poduszkowiec. Bardzo zaskoczyło mnie to, że quad jeździ szybciej od supersportowych samochodów występujących w grze oraz to, że odpowiednikiem porsche 911 wjeżdżałem na najwyższe szczyty gór. Pod tym względem NICZYM nie różni się samochód terenowy od wszystkich innych. Zmianę czuć dopiero po wybraniu się na piaszczystą drogę na północy Los Santos.
Zawiodłem się też na modelu zniszczeń. Jadąc na pełnej prędkości wspomnianym porsche uderzyłem w wyjeżdżający ze skrzyżowania inny pojazd. Zbiłem reflektory w swoim aucie i pojechałem dalej. Dużo ciekawiej wyglądają uszkodzenia „u innych” uczestników ruchu. Jeżeli uderzycie mocniej w okolicach koła samochodu, zobaczycie jak ładnie zostanie urwane i opadnie. Czasami wgniecie się Wasz błotnik i zablokuje koło. Rzadko zdarza się na tyle uszkodzić auto, że zapali się i wybuchnie. Raz zaliczyłem dachowanie, w którym koziołkowałem z wysokiej góry ze 30 razy. Nic mi się nie stało, auto pojechało dalej. Doszła też nowa rzecz – możemy ruszać samochodem, który uprzednio wywrócił się na dach. Może to zabrzmi dziwnie, ale każde takie auto da się postawić w magiczny sposób na koła.
Walka i strzelanie w GTA V
Nie będę opisywał poszczególnych misji, bo na to jest miejsce w poradniku. Tutaj skupię się ogólnie na tym, jak wygląda walka w grze. Przyznam, że miałem nadzieję na system znany ze świetnej gry Sleeping Dogs. Tam można było obić gębę każdemu i o wszystko. Była niemal pełna interakcja z otoczeniem, a nasza postać potrafiła się świetnie wspinać i skakać. Powodowało to, że z wrogiem chętniej rozprawialiśmy się ręcznie, a nie przy użyciu broni. Jak jest w GTAV? Twórcy wprowadzili świetną rzecz. Od teraz nasza postać potrafi się skradać. Na mapie pojawia się poziom natężenia dźwięku, jaki wydajemy w trakcie przemieszczania. Im większy, tym większe szanse, że wróg nas zauważy. Zaskoczonego przeciwnika możemy np. ogłuszyć. Przydaje się to w wielu misjach.
Każda z postaci w grze ma też specjalną umiejętność. Trevor potrafi spowolnić czas w trakcie walki. Franklin w trakcie jazdy zmienia się w super kierowcę. Michael też potrafi zwolnić czas, ale już tak dobrze nie prowadzi samochodów.
Niestety: nasza postać potrafi przeskoczyć lub wspiąć się tylko na przeszkodę, która znajduje się blisko gracza. Owszem możemy przeskoczyć po masce samochodu, ale żeby wspiąć się na mur, musimy pod niego podejść. Nasz bohater nie przeskoczy nad przeszkodą chwytając się krawędzi budynku. Biegnąc w jego kierunku musimy się zatrzymać, bowiem w trakcie skoku postać zderzy się z murkiem/samochodem/niską barierką i przewróci. Wygląda to trochę komicznie i utrudnia grę.
Strzelanie bardzo przypomina poprzednie części. Możemy schować się za przeszkodą i stamtąd ostrzeliwać wroga. W sklepie możemy kupić i broń i w lekki sposób ją zmodyfikować. Nie jest to schemat znany z Saints Row, ale tu też możemy dołożyć większy magazynek, tłumik, latarkę, czy pomalować broń. O odrzucie przy strzelaniu możecie zapomnieć. Nikt na padzie nie byłby w stanie go kontrolować, więc i tu jest minimalny. Nowym i ciekawym elementem jest kanister. Możecie oblać benzyną auto i strzelić w ślad paliwa, aby zobaczyć jak fajnie ogień dogania pojazd. Walka wręcz pozostawia wiele do życzenia. Mamy tu prostą kontrę, kopnięcie i uderzenie pięścią. Nic poza tym. Jeżeli liczycie na wrzucenie przechodnia do bagażnika, czy uderzenie jego głową w przystanek lub wrzucenie go do sklepu przez szybę – zapomnijcie.
Jak prezentuje się Los Santos w GTA V
GTAV to tzw. wielka piaskownica. Możemy jeździć i zwiedzać mapę niezależnie od misji w grze. Jednak większość elementów dodatkowych pojawi się dopiero na pewnym etapie gry. Same miasto jest dość spore i ładne. Nie brakuje tutaj różnych wielopoziomowych parkingów, skrótów, podwórek czy bocznych alejek. Całość nadaje klimat dużego miasta. Jeżeli graliście w GTA San Andreas, to ucieszy Was wieść o misjach na Grove Street, które w „GTA:SA” było domem CJ-a, głównego bohatera. W porównaniu z tamtą częścią Los Santos znacznie urosło i ma o wiele więcej szczegółów i smaczków. Jest też bardziej zróżnicowany teren w mieście. Znajdziemy tutaj salony fryzjerskie, salony tatuażu, pole golfowe, kino, klub ze stripteasem, bary, sklepy z bronią, korty do tenisa czy warsztaty samochodowe, w których możemy przerobić auta. W trakcie postępu w grze pojawią nam się np. świetne wyścigi quadami po bezdrożach (szczególnie polecam), wyścigi na wodzie i kanale, wyścigi samochodowe czy rzutki. Mało tego, możemy nawet uprawiać jogę! Jest też szkoła pilotażu czy trening zręcznościowy na strzelnicy. Jest też kilkanaście różnych nieruchomości, które możemy kupić. Są potwornie drogie, ale dają wymierne korzyści. Np. za pierwszy większy skok zarobimy 600 tys. dolarów, a pole golfowe kosztuje 150 milionów! Z każdą nieruchomością związane są dodatkowe misje. Jeżdżąc po mapie natrafimy też na losowe eventy. A to złodziej kogoś napadnie i zacznie uciekać, a to na budowie na ciężarówkę spadną belki i będziemy musieli je spychaczem zsunąć czy zostaniemy napadnięci albo… porwani przez kosmitów. Jest też polowanie na zwierzęta, misje łowcy nagród, zabójstwa. Generalnie każda postać ma swoje unikatowe i dodatkowe osoby, które może napotkać. Niektóre można zwerbować do ekipy, ale o tym niżej.
To co mi się podoba w GTA V
Liczba rzeczy dostępnych w GTA V jest ogromna. Co chwilę odkrywa się coś nowego i ciekawego. Pomożesz kilka razy paparazi, a ten będzie Ci zlecał robienie telefonem komórkowym zdjęć gwiazdom w krępujących sytuacjach. Mnie szczególnie zachwyciła burza, gdy wracałem z północy stanu do miasta. Było słychać nie tylko grzmoty, ale można było zobaczyć różnej wielkości pioruny, które rozświetlały niebo. Mało tego, przy uderzeniu pioruna było widać zarys krajobrazu! Nad ranem jadąc w stronę większego zalewu można zaobserwować mgłę nad zbiornikiem! Mając jeszcze świadomość, że wszystko co widzisz przed sobą to nie tekstura i możesz tam się dostać, powiększa efekt jaki robi na nas GTAV. Tenis jest dopracowany i są w nim cztery rodzaje uderzeń. Nie jest to typowa zapchaj dziura a pełnoprawna gra w grze. Golf też jest bardzo dobry! Można też wziąć udział w triatlonie, biegać lub jeździć na rowerze wzdłuż plaży, kupić przez Internet samochód, grać na giełdzie czy dorabiać jeżdżąc lawetą etc. Jadąc samochodem poza miastem trzeba uważać na… zwierzęta, które mogą przebiec nagle drogę! Nie raz przydarzyło mi się skasować kojota czy jelenia wracając z nocnego wypadu w góry. Szczególnie polecam przejść się przy plaży i posłuchać rozmów ludzi. Dialogi są po prostu świetne. Czasami zdarzy się, że ktoś kichnie obok nas czy nas zaczepi. Sami też możemy zagadać do przechodniów. Niektórzy nie zwrócą na nas szczególnej uwagi, od innych nie będziemy mogli się odgonić. W parku zobaczymy jak ludzie biegają z psami, sami możemy też takim się opiekować (mi to akurat nie przypadło do gustu). W górach spotkamy osoby lubiące wędrówki, na plaży ludzie będą bawić się w wodzie czy opalać. Przed domem gwiazdy – tłum fotoreporterów. W warsztacie możemy przerobić auto – optycznie oraz mechanicznie i to na kilka sposobów. Bardzo przypadły mi do gustu misje z napadami. Możemy wybrać jedną z dwóch różnych opcji napadu, dobrać odpowiednią ekipę, sposób ucieczki etc. Bomba!
To co mi się nie podoba w GTA V
Niestety jest też trochę minusów, których nie powinno być w grze za takie pieniądze. We wszystkich salonach fryzjerskich w różnych częściach stanu pracuje… ta sama fryzjerka. Trevor i Michael mają do wyboru 3 fryzury, różniące się niewielką długością włosów. Gdy po raz pierwszy wszedłem zwiedzić dom Michaela, wszyscy domownicy zachowywali się dziwnie. Jego żona stała na kuchence gazowej i patrzyła się w ścianę. Z kolei córka stała na oparciu kanapy i patrzyła się w sufit. Niestety nie można już grać w kosza, mimo, że boiska są. Jest też siłownia na dworze. Przechodnie ćwiczą, my nie możemy. W porównaniu z poprzednią częścią, nie możemy już kupować u ulicznych sprzedawców. Jest ich bardzo dużo, ale na dworze mamy dostęp tylko do automatów z napojami. Zdecydowana większość zaparkowanych samochodów jest albo otwarta, albo wystarczy wybić w nich szybę i uruchomić. Na plaży możecie biegać po twarzy opalających się osób, a one tego nawet nie zauważą. Bardzo mi się nie spodobała opcja napadów na stacje benzynowe. Gra zachęca nas, aby z braku kasy obrobić stację. Pojechałem za miasto, wszedłem do sklepu stacji, wycelowałem bronią w sprzedawcę i ładną animacją kasjer wydał mi kilka tysięcy dolarów. W mieście nie udało mi się ani razu powtórzyć wyczynu, bo 10 stacji które odwiedziłem… nie istniały w świeci gry. Tj. ludzie tankowali auta, wjeżdżali i wyjeżdżali, ale sama stacja była płaską teksturą, do której w żadnej sposób nie da się wejść. Sklepu z ubraniami nie możemy obrobić, bo nie da się wyciągnąć w nim broni. Kolejka linowa też jest nieco zbugowana. Czekałem chwilę, aż przyjedzie, wsiadłem do wagonika i czekałem 10 minut na jej odjazd. Sąsiednia zdążyła wrócić dwa razy, a moja nie chciała pojechać. Nikt nią nie jeździ.
Na koniec muszę dodać jeszcze jedną rzecz. GTAV pokazuje, że Xbox360 to już wiekowa konsola i jest to stara technologia. Grafika w grze jest po prostu przeciętna. Z pewnością zmieni się to o tysiąc procent, gdy gra pojawi się na komputery. Świat gry jest piękny, ale nie możemy się nim napawać. Przechodniów na ulicach jest jak na lekarstwo, bo konsola byłaby zbyt obciążona. Jak zatrzymacie auto i z niego wysiądziecie, to ludzi nagle przybywa. Widać to bardzo, gdy zdecydujemy się wsiąść na molo na diabelski młyn. Z każdym metrem w górę znikają ludzie z plaży, następnie ręczniki, parasole, żaglówki, skutery, pływający ludzie w wodzie, ruch uliczny. W pewnym momencie widzimy tylko sam piasek, fale wody i teksturowane kontury budynków. Szkoda.
GTA V to i tak bardzo dobra gra
GTAV to gra, która przyciągnie gracza na wiele długich godzin. Nie da się po prostu na chwilę włączyć konsoli i przejść jedną misję. Ciągle jest nam mało i chcemy więcej. Każda przypadkiem odkryta misja otwiera przed nami nowe możliwości rozgrywki i sprawia, że pojawia się uśmiech na naszych twarzach. Warto po nią sięgnąć, bo mimo wspomnianych przeze mnie minusów, to tytuł, który będzie Was bawił przez wiele godzin!.
Spodobała Ci się recenzja? Polub stronę na Facebook:
Czytając tę recenzję trochę się zawiodłem. I tak na 99% kupię za niedługo nowe GTA, ale tym niemniej jeśli samochody są krok do tyłu, to naprawdę lipa. Model zniszczeń i ogólnie fizyka pojazdów to było coś pięknego w poprzedniej części. Mi się wydaje, że GTA stało się paradoksalnie ofiarą konsol. O ile z czwórką była masa problemów na PC tak teraz GTA jest okrojone z niektórych rzeczy zapewne z tego powodu, że gra wyszła na starą generację konsol. To oczywiście w sumie ładny ukłon w stronę graczy, ale myślę, że po prostu GTA wyszło w złej chwili. Gdyby pojawiło się… Czytaj więcej »
przeczytałem tylko 'co mi się nie podoba’ i mówię: jest jeszcze inny salon fryzjerski gdzie są inne fryzury a tnie gej, salon geja ogólnie. znikam
W którym miejscu dokładnie jest ten salon? Na terenie miasta czy gdzieś na części pustynnej?
Moim zdaniem kierowanie jest najlepsze w całej serii. Nie sterujemy jak w GTA 3 kartonowymi pudłami ani jak w GTA IV nie dało się rozpędzić bo np: gwałtowna zmiana pasa od razu kończy się dachowaniem. Kierowanie to czysta przyjemność zwłaszcza na autostradach przy największych prędkościach najszybszych samochodów. Kierowanie jest jednym z najlepszych rzeczy jakie jest w GTA V.
dla mnie nie warto kupować kupiłem i żałuje. w Gta V online mialem 2.331.432.765 a rockstar zaprało mi pieniądze. bo niby z nielegalnego źrudła je wziołem. a ja walczylem w walce o przetrwanie .