Gramy w gry planszowe. Stupromilowy las to gra, w którą jednocześnie może bawić się nawet pięć osób. Na pewno będzie to dla nich (nie)zapomniany wieczór. Tytuł bardzo wciąga.
Stupromilowy Las (GrajmyRazem.pl) to zdecydowanie nie jest typowa gra planszowa dla dzieci. Przeznaczona jest dla osób powyżej 18 roku życia i nastawiona jest na dwie rzeczy – dużą dawkę humoru oraz spożywanie alkoholu. Połączenie jednego z drugim sprawia, że ciężko oderwać się od stołu, a co chwilę ktoś wybucha głośnym śmiechem.
Często zdarza się, że po zakupie danego tytułu pobawicie się nim raz, góra kilka razy i szybko wędruje na półkę. Tak bywa z grami planszowymi, które źle zaprojektowane szybko się nudzą. Znacie to? Na szczęście Stupromilowy las jest przemyślany i warto zebrać go ze sobą na domówkę czy imprezę w barze. Ja przed grą przygotowałem chipsy, kabanoski, korniszony i ser. Poszło od razu.
O czym jest Stupromilowy las?
Dokładną historię magicznej krainy leśnych stworków możemy przeczytać w załączonej instrukcji do gry. Jest czytelna, napisana prostym i zrozumiałym językiem oraz zawiera kilka dodatkowych elementów. Byłem tym pozytywnie zaskoczony. Denerwuje mnie to, że teraz panuje moda na minimalizm i do gier nie dołącza się praktycznie nic. W grach na Xbox czy PC już nawet nie ma instrukcji, a ja lubię przejrzeć instrukcję czy poczytać o ciekawostkach związanych z danym tytułem. Tutaj poznamy historię samego pomysłu na grę oraz dokładną prezentację każdej z występujących w niej postaci. Poniżej pierwszy akapit z instrukcji.
Kiedy wielkie oko Saurona spadło w czeluść otchłani, Królewna Śnieżka budziła się ze swojego snu, a teletubis Tinky-Winky przechadzał się po sklepach w poszukiwaniu swojej pierwszej czerwonej torebki, młody Jeżozwierz imieniem Jerzy przemierzał odległe zakątki Wielkich Krain Pohalunowych, marząc o znalezieniu miejsca, w którym mógłby osiedlić się i dać początek nowej erze „jeżozwierzowości”
W skrócie, gra przenosi nas do magicznego lasu, w którym możemy wcielić się w jedną z 12 postaci. Każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa i ma cechy ułatwiające oraz utrudniające rozgrywkę. Zadaniem gracza jest przedostanie się z jednej strony planszy na drugą. Nie jest to łatwe zadanie, bo droga jest długa a na samej planszy znajdują się różne funkcyjne pola.
Pierwszy kontakt ze Stupromilowym lasem
Biorąc do ręki pudełko z grą od razu rzucają nam się w oczy postacie dostępne w grze. Napisy umieszczone z obu stron pudełka są napisane w luźnym i możno żartobliwym tonie. Nawet to z ostrzeżeniem przed tym, że tytuł skierowany jest dla osób dorosłych. W środku pudełka znajdziemy solidną planszę do gry, 40 kart z zadaniami, 12 kart postaci i pionków do gry, kostkę oraz podstawki do pionków. Zasady są proste i już po jednej czy dwóch grach nie trzeba patrzeć w ściągawkę.
Wybór
Do gustu przypadły mi postacie, w które można się wcielić. Na początku gry należy na ślepo wylosować dwie karty. Możemy wybrać jedną z nich. Każda ma specjalne właściwości. Jeżeli grając Krecikiem Dziurczyńcą wyrzucisz jedno oczko, zawsze przesuniesz się o sześć pól. Z kolei Niedźwiedź Agryźli gdy trafi na puste pole musi wypić kielicha. Łoś Szczęścia przy wyrzuconych sześciu oczkach idzie dziesięć pól do przodu. Pchła Szachrajka może dwa razy w ciągu całej gry zignorować rzut kostką lub przykleić się do innego gracza i przesuwać razem z nim. Jest też Mol Erotoman, Lis Tonosz, Stonka Ludowa, Kornik Komornik, Łosoś Ościołam czy Prosiaczek Niespuchatka. Jestem fanem osoby, która wymyśliła te nazwy.
Idziemy do przodu
Na planszy znajdują się puste pola oraz te funkcyjne. W trakcie zabawy możemy natrafić np. na napis „alko”. Wtedy nasi przeciwnicy muszą wypić nasze zdrowie. Od razu polecam dawkowanie ilości alkoholu, zamianę wódki na piwo lub zrobienie drinków. Dzięki temu dłużej wytrzymacie w grze i na imprezie.
Wśród specjalnych pól jest też m.in. „cisza”, która zabrania graczowi odzywać się do następnej jego kolejki, Chatka Jeżozwierza Jerzego, Majaczącego Mrówkojada Macieja czy pomnik Stupromilowego lasu. Każde takie pole może pomóc i przeszkodzić w grze.
W trakcie rozgrywki możemy trafić także na zadania. Jest ich łącznie 40. Trzeba sobie np. wyobrazić, że jest się Chuckiem Norrisem i pozbyć się pchły, która usiadła na naszym pośladku. Oczywiście w stylu mistrza walki. Albo stoczyć pojedynek na niewidzialne szpady z niewidzialnym jeżozwierzem. W ciągu 15 sekund trzeba go pokonać. Inne zadania to np. zaśpiewaj piosenkę „wlazł kotek na płotek” w najbardziej seksowny sposób. Lub wykonać taniec deszczu do dowolnego utworu z telefonu komórkowego. Przez 20 sekund udawać zakręcający się słoik czy aż do następnej kolejki wcielić się w rolę zegara z wahadłem i kukać co 30 sekund. Gra rozweseli najbardziej sztywną osobę.
A kto nam podpadnie, może trafić z nami na arenę. Tutaj będziemy walczyć robiąc dziwne miny, czy zatykając przeciwnikowi nos. Pojedynek przegrywa ten, kto pierwszy się zaśmieje. Przegrałem wszystkie.
Możemy trafić także na pole ze znakiem zapytania. To jedyny element, do którego mam zastrzeżenie. Pytania są powtarzalne przez co po kilku rozgrywkach ciężko zostać zaskoczonym. Kilkukrotnie ktoś trafił na pytanie, w którym mieście się urodziłem.
Reasumując. Postacie w grze przygotowane są w sposób przemyślany. Sama grafika jest szczegółowa i może się podobać. Ilość zadań sprawi, że nawet wielokrotna gra szybko się nie znudzi. Plansza do gry mogłaby być jednak wodoodporna. Tytuł stawia na picie alkoholu i przy wykonywaniu zadań kilkukrotnie zdarzyło nam się zalać planszę. Same pionki do gry powinny być mniejsze, bo nie mieszczą się w wyznaczonych polach. W niektórych zadaniach przydałyby się także odpowiedzi – np. gdy trzeba wymienić imiona 5 orangutanów. Jeden z zawodnik wykłócał się, że strzelił dobrze.
Stupromilowy las to gra pełna dużej dawki humoru. Niemal na każdym etapie gry można usłyszeć śmiech zawodników. A przecież o dobrą zabawę tutaj chodzi. Czy zagram jeszcze w tę grę? Zdecydowanie tak!
Ocena 5/6
Grę można kupić już za 40 zł.
- Zobacz fanpage na FB gry Stupromilowy Las
- 40 procentowa zniżka na grę dla Czytelników bloga Jotem.in. Zobacz szczegóły
fot. Jotem.in
Świetna sprawa, czytając recenzje smaka sobie zrobiłem 😀
PS. da się ją przejść?:P
Przejść się da. Gorzej z powrotem 🙂