Stadler Form Leo to elegancki wentylator pokojowy z funkcją 3d. Na czym ona polega, oraz czy warto kupić ten sprzęt? O tym w dzisiejszym materiale.
Tegoroczne lato zaskoczyło nas dość dużymi upałami. Ja mam tę okazję mieszkać na poddaszu, więc bez klimatyzacji temperatura wewnątrz szybko wyrównują się z tą na zewnątrz. I to nie tylko, gdy świeci słońce. Mury i dach są tak nagrzane, że w nocy wskazania termometru zbytnio się nie zmieniają. Z pomocą ma przyjść coś, co poruszy powietrze w pokoju. Chociaż w ekstremalnie duże upały nie sprawdzi się byle jaki wiatrak. W końcu termoobieg w piekarniku też ma wiatrak i służy to głównie równemu i szybszemu wypieczeniu. A przecież nie chcemy zamienić się w pieczeń? 🙂
Na rynku dostępnych jest dość dużo różnych wentylatorów. Małe i duże, stojące i podłogowe, kolumnowe, z funkcją mgiełki, obrotowe, wpinane do sieci lub do USB – jednym słowem, jest tego trochę. Jednak dwa najważniejsze parametry, na które warto zwrócić uwagę to wydajność oraz hałas. Co z tego, że ostatnio kupiliśmy piękny, metalowy wentylator, gdy okazał się nie tylko drogi, ale dość hałaśliwy. Do tego dość kiepsko poruszał powietrzem.
Stadler Form LEO – pierwsze wrażenia
Wentylator jest w kolorze białym i przypomina małą turbinę z samolotów pasażerskich. W oczy rzuca się również skórzany pasek, za który można podnosić i przestawiać urządzenie. Wtyczka zasilająca podłączana jest od spodu wentylatora. Producent umieścił w podstawce specjalny otwór, więc przewód ładnie chowa się w urządzeniu. Do kompletu dostajemy także pilot.
Stadler Form Leo możemy obracać o 180 stopni na boki. W pionie przechyla się w zakresie 90 stopni. Obie funkcje możemy włączyć w tej samej chwili, co daje nam wspomniany wcześniej tryb 3D. Urządzenie ma 4 stopnie regulacji siły dmuchawy. Znalazł się także specjalny tryb podmuchów. Po jego włączeniu, wentylator symuluje podmuchy wiatru płynnie regulując siłę działania w zakresie od 1 do 3 stopni. Niestety jest to z góry ustawione i nie możemy samodzielnie regulować jak działa ta opcja.
Stadler Form LEO w praktyce
Urządzenie świetnie prezentuje się jako mebel. Nie jest duże (blisko 2 razy mniejsze niż mój stojący wentylator, a ma podobną wydajność) i można łatwo go postawić na komputerowym biurku. To, co mi się spodobało to możliwość przyczepienia pilota (magnetycznie) do ramienia obudowy. To sprytne rozwiązanie, ale też bardzo pomocne, bo pilot nie jest duży, a ja wręcz mam tendencję do gubienia takich rzeczy.
Poruszając temat pilota, należy wspomnieć, że nie ma wszystkich funkcji dostępnych w urządzeniu. Zabrakło moim zdaniem dość istotnej – czasu automatycznego wyłączenia. Aby ustawić, by wentylator wyłączył się sam po upływie określonego czasu, należy nacisnąć przycisk na obudowie. Leżąc wygodnie w łóżku i przysypiając przed telewizorem, po prostu nie chce się już wstawać. Inną sprawą jest fakt, że pilot nie jest duży, oznaczenia na nim są czytelne ale wyłącznie przy dobrym oświetleniu. Przy świetle z telewizora należy po prostu zapamiętać układ klawiszy by wiedzieć, co zaraz naciśniemy.
W przypadku pilota mam jeszcze jedną uwagę. Odbiornik w Stadler Form Leo umiejscowiony jest centralnie na podstawce obrotowej. Jeżeli aktualnie wentylator obraca się w którąś ze stron, pilot po prostu nie zadziała.
Urządzenie ma dość sporą moc i podmuchy wiatru są wyczuwalne. Pracując przy komputerze i słuchając muzyki, używałem wentylatora na poziomie 2 i 3 z odległości około 2.5 metra. Spodobał mi się tryb podmuchów, ale wyłącznie gdy wentylator pozostaje nieruchomo. W opcji ruchu w pionie lub poziomie, program jest powtarzalny i brakuje w nim losowości. W zależności od momentu, w którym go włączyliście, może okazać się, że najmocniejszy podmuch jest zawsze wtedy, gdy urządzenie jest skierowane w sufit.
W niedużej sypialni używaliśmy wentylatora wieczorem na mocy nie większej niż 2 / 4. Szum towarzyszący wyższym ustawieniom stawał się irytujący i zagłuszał dialogi w telewizorze. Jednak poziom drugi był wystarczający by komfortowo czuć się w pomieszczeniu, a nawet spać przy działającym Stadler Form LEO. Chętnie korzystaliśmy także z trybu podmuchów.
Warto też zwrócić uwagę, że w trybie obrotowym ciężko wyczuć początkowe położenie środka wentylatora. Stawiając go w określonym miejscu każda osoba ustawi wentylator na siebie i go włączy. Może się okazać, że w trybie obrotowym wentylator odwróci się od nas całkowicie, bo kładąc go na miejscu ustawiliśmy przypadkiem w skrajnej pozycji. Wielokrotnie mi się już tak zdarzyło. Wentylator może poruszać czaszą również w górę i dół w zakresie 90 stopni. Najniższym jego ustawieniem jest równolegle do postawy. Może to być problem dla osób, które chciałyby postawić sprzęt na wyższym meblu by ten mógł dmuchać na nas z góry.