Brian Kaas, jedna z osób z wąskiego i doborowego grona rysowników Google gościł w Warszawie w trakcie konkursu Google 4 Doodle. Kaas pomagał oceniać i wybrać najlepszą pracę uczniów spośród wszystkich zgłoszeń w polskim konkursie na rysunek kojarzący się z pomaganiem innym. Jest też autorem jednego z bardziej znanych Doodle – wesołego miasteczka przygotowanego z okazji walentynek. Korzystając z okazji postanowiłem zapytać go o kulisy pracy w jednej z największej firmie świata. Brian chciał porozmawiać poprzez Skype czy Google Hangout w samolocie. Nudziło mu się w trakcie długiej podróży ze Stanów do Polski. W końcu jednak odpowiedział na kilka pytań poprzez wymianę maili.
- Jak wygląda Twój dzień w pracy w Google?
– Mieszkam w Emeryville w Kalifornii. Codziennie wstaję około godziny 7 rano. Biorę prysznic, ubieram się i na tyle zazwyczaj starcza mi czasu, bo około godziny 8.20 już siedzę w busie i jadę do siedziby głównej Google w Mountain View. Do pokonania mam 80 kilometrów. Do pracy dojeżdżam na 9.30. Zaczynam dzień od porządnej kawy i … miski płatków. Znacznie ułatwiają odczytywanie i odpowiadanie na wszystkie maile. Jest ich trochę. Około godziny 11.30 spotykam się z innymi członkami ekipy Doodle. Przez kolejne 5-6 godzin szkicujemy, rysujemy, animujemy i zapisujemy kolejne pomysły, które pojawiają się w trakcie. Ze wstępnym projektem idę na kolejne jedno lub dwa spotkania i reszta dnia to znów praca, szkice, poprawki. O 19 jemy kolację z innymi członkami ekipy. Zazwyczaj przy swoich biurkach, bo nie ma czasu na plątanie się po biurze. Do domu dojeżdżam zazwyczaj około 21. Najczęściej zasypiam z książką w ręku – wylicza Brian Kaas.
- Na co dzień pracujesz z wieloma kreatywnymi osobami. Jak ekipa radzi sobie z tak dużą ilością pomysłów. Czy ciężko jest wybrać jeden projekt?
– Zdecydowanie tak. Obowiązuje nas bardzo rygorystyczny proces planowania i tworzenia Doodle. Staramy się wybrać konkretny pomysł i odpowiednio ustawić go w grafiku na często od trzech do nawet pół roku w przód. Co każde trzy miesiące spotykamy się wspólnie i dyskutujemy na temat zgłoszonych projektów. Zanim zdecydujemy się na jeden, mija często kilka dni. Aby naszkicować, poprawić i stworzyć ostateczną wersję normalnego obrazkowego Doodle zazwyczaj zajmuje to 1-2 tygodnie. Interaktywna i animacyjna wersja to przynajmniej 3 miesiące pracy! Niektóre zajmują nam nawet pół roku.
- Wspomniałeś, że dużo czasu zajmuje Wam samo planowanie. Jak wygląda sam proces stworzenia Doodle?
– Najpierw wybieramy rocznicę wydarzenia lub daną osobę, którą chcielibyśmy uczcić. Jeżeli zostanie zatwierdzona, to automatycznie wchodzi w nasz trzymiesięczny grafik. Następnie cała ekipa przegląda grafik i każda z osób wybiera, którym projektem chciałaby się zająć. W puli są nie tylko rysunki, ale także np. animacje. Na około dwa lub miesiąc przed publikacją Doodle, kontaktujemy się z pracownikiem Google z danego kraju, aby ocenił projekt pod lokalnym kątem kulturowym. To bardzo ważne, bo Ci znają najlepiej temat rocznic i wydarzeń dziejących się w ich własnym kraju. Często to właśnie oni podsuwają nam pomysły na Doodle. Udostępniają też tłumaczenia i dodatkowe zdjęcia, które są pomocne w naszej pracy. Gdy Doodle zostanie już zaprojektowany i oceniony przez lokalnego eksperta, nasz artysta przygotowuje bardziej zaawansowane szkice do kolejnej oceny. Zanim użytkownicy zobaczą ostateczną wersją Doodle na stronie głównej Google takich szkiców może być nawet kilkadziesiąt.
- Do tej pory ukazało się blisko 2 tysiące Doodle. Niektóre wyglądają na proste, inne są mocno zaawansowane. Który z nich był najtrudniejszy do wykonania?
– Zdecydowanie najwięcej wyzwań i problemów zawsze dostarczą projekty interaktywne. Napędzane są kreatywnością i dużą ambicją ich twórców. Sam artysta musi wielokrotnie szkicować i rysować nie tylko jeden obrazek, ale wszystkie elementy animacji – całą historię i pojedyncze obrazki, które zostaną później wykorzystane. To również wyzwanie dla inżynierów, którzy często muszą stworzyć nowy kod i rzeczy, których nigdy wcześniej nie robili. A w tej pracy nigdy nie masz zbyt wiele czasu i jest to zawsze wyścig z zegarkiem w ręku.
– Dla mnie najtrudniejszym do wykonania był Doodle z okazji koreańskiego festiwalu Qixi. Była to moja pierwsza gra wideo i musiałem się przy tym wiele nauczyć. Pracowałem również z inżynierem z Pekinu, co sprawiło wiele problemów z językiem i .. strefą czasową
- Niektóre Doodle są przygotowane specjalnie pod daną osobę – np. z okazji urodzin. Spędzacie w pracy dużo czasu. Ja nie wytrzymałbym bez zrobienia komuś dowcipu…
– Dowcip Doodlowy to dobry pomysł. Oczywiście cały czas robimy sobie różne dowcipy, pomaga nam to rozładować stres. Najczęściej zostawiamy kolegom różne śmieszne szkice. Nic wymyślnego, ale zawsze chcieliśmy zrobić coś bardziej pomysłowego. Mamy jednak napięte terminy, więc najczęściej podsyłamy sobie po prostu śmieszne filmiki znalezione w sieci.
- Jakiego typu sprzętu i oprogramowania używacie?
Używamy specjalnych tabletów Wacom, na których rysujemy. Komputery są najróżniejsze, od Apple, przez te z Windowsem i Lunuxem. Do rysowania statycznych Doodli korzystamy głównie z Adobe Photoshopa i Illustratora. Nie znaczy to, że nie tworzymy też farbą, akwarelą czy ołówkiem na kartce. Wszelkie animacje są we Flashu i AfterEffects, gdzie wykorzystujemy też mnóstwo złożonego kodu, który rozumieją tylko nasi inżynierowie.
- Jak wygląda biurko typowego Doodlera?
Większość z nas ma pojedyncze biurko, specjalny monitor lub dwa. Oczywiście do tego dochodzi zestaw: klawiatura, mysz, szkicowniki i długopisy. Niektórzy mają stojące biurka. Marzy nam się osobne pomieszczenie ze specjalnymi biurkami do rysowania lub sztalugami, a tak to siedzimy w pokoju ze szklanymi ścianami. Aby nikt nas nie podglądał, to wieszamy na nich mnóstwo szkiców, rysunków i innej naszej twórczości. Mamy również pokaźną kolekcję książek poświęconych sztuce, projektowaniu, malowaniu, animacji i filmowi. W kącie pokoju stoją zazwyczaj 3-4 rowery oparte o ścianę lub biurko. Troje z nas ma psy, więc często gościmy czworonożnych współpracowników w biurze. Jak dotąd żaden z nich nie zainteresował się, ani szkicami ani programowaniem.
- Spędzasz w pracy dużo czasu. Jak znajdujesz motywację?
Uwielbiam to, że uczę się wielu nowych rzeczy niemal co tydzień. Kocham historię, inne kultury i ich niesamowite historie. Mam duże szczęście, że każdy Doodle jest unikatowy i opowiada o czymś innym. Dzięki temu nigdy się nie nudzę i ciągle poznaję nowe rzeczy. Czuję się bardzo wyróżniony, że mogę komunikować się w ten sposób z ludźmi z całego świata.
Ten materiał powstał w ramach nowej kategorii – „Dzień z życia”. Dzień z życia, to projekt, w którym będę przedstawiał różne ciekawe osoby i to, w jaki sposób spędzają swój dzień. A jak Ty spędzasz swój dzień?