Dziś chciałbym podzielić się z Wami moimi wrażeniami na temat pionowego odkurzacza ILIFE W90. Sprzęt zwrócił moją uwagę głównie ze względu na cenę oraz obiecaną funkcjonalność 3 w 1: odkurzanie, mycie i mopowanie. W praktyce oznacza to, że zamiast sięgać po oddzielny odkurzacz i zwykłego mopa, można wziąć jedno urządzenie i załatwić sprawę za jednym zamachem—nieważne, czy to suche okruchy, czy rozlany w kuchni napój.
Muszę przyznać, że pierwsze wrażenie było całkiem pozytywne. Cena w okolicach 150 euro (a czasem można go dorwać sporo taniej na promocjach) intryguje, zwłaszcza gdy porównuję go z konkurencyjnymi modelami potrafiącymi kosztować znacznie więcej. Jednak to tylko jedna strona medalu—oprócz atrakcyjnej ceny chcemy też urządzenia, które faktycznie sprawdzi się przy codziennym sprzątaniu. Czy ILIFE W90 wywiązuje się z tego zadania? Przekonajmy się wspólnie!
Pierwsze wrażenia – solidny wygląd i prosta obsługa
Gdy wyjąłem wszystkie elementy z pudełka, byłem zaskoczony, jak solidnie to wszystko wygląda. Nie jest to model z „taniego” plastiku, który trzeszczy przy pierwszych próbach złożenia. Biała obudowa prezentuje się schludnie, a pomarańczowe akcenty dodają jej charakteru. Nic nie wygląda, jakby zaraz miało odpaść—przeciwnie, wszystko do siebie pasuje.
Złożenie urządzenia to dosłownie kwestia minut: wyjmujesz korpus, wyjmujesz rączkę, łączysz je ze sobą, stawiasz stację dokującą w dogodnym miejscu, podłączasz ładowarkę i właściwie możesz zaczynać. Wysokość odkurzacza jest dość standardowa dla modeli pionowych, więc nie trzeba się dziwnie schylać w czasie sprzątania. W zestawie znajdziemy też dodatkowy filtr z pianki, małe narzędzie do czyszczenia i instrukcję obsługi—całość nie jest przesadnie skomplikowana. To duży plus, zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za rozbudowaną elektroniką.
Zbiorniki na wodę – osobno czysta i brudna
Jednym z kluczowych elementów takiego odkurzacza piorącego jest oczywiście podział na zbiornik z czystą wodą i zbiornik z brudną. W ILIFE W90 mamy 700 ml pojemnik na czystą wodę oraz 500 ml pojemnik na brudną wodę. W praktyce, gdy urządzenie myje podłogę, nie rozprowadza tego, co już zebrało, tylko zasysa brudną wodę do oddzielnego zbiornika. Dzięki temu każda część podłogi jest myta świeżą porcją płynu, a nie wodą zgromadzoną kilka sekund wcześniej.
Z tyłu, u góry urządzenia, w prosty sposób można uzupełnić zbiornik czystej wody (producent zaleca raczej miękką wodę, żeby uniknąć szybkiego odkładania się kamienia). Zwykle używam wody z dzbanka filtrującego i czasem dodaję trochę płynu do mycia podłóg, choć instrukcja odradza stosowanie silnie pieniących się detergentów. Ważne, by nie przesadzić z ilością środka czyszczącego, bo wtedy w urządzeniu pojawia się za dużo piany.
Z przodu jest duży, przezroczysty pojemnik na zabrudzenia i brudną wodę. Dzięki temu dokładnie widać, kiedy zapełnia się do pełna i można go w porę opróżnić. Wystarczy wcisnąć przycisk zwalniający, wysunąć pojemnik i wylać zawartość do zlewu lub toalety. Sprzęt sam też informuje o konieczności opróżnienia zbiornika—wspomnę o tym za chwilę przy okazji komunikatów głosowych.
Bateria i jasny pasek stanu – proste sygnalizowanie
Na obudowie, tuż nad dużym logo „iLife”, znajduje się wyraźny pasek stanu. Podczas ładowania pasek pulsuje delikatnie w kolorze odpowiadającym poziomowi naładowania baterii. Gdy sprzęt jest w pełni naładowany, pasek świeci równomiernie na zielono, sygnalizując gotowość do dłuższej sesji sprzątania. Według producenta, powinno to wystarczyć na około 30 minut ciągłej pracy w standardowym trybie, choć jeśli częściej włączamy większą moc (tryb Turbo) albo intensywniej korzystamy z funkcji podawania wody, czas się skróci.
Mimo to deklarowane 30 minut nie odbiega mocno od rzeczywistości. W trakcie testów umyłem podłogi w domu o powierzchni 200 metrów kwadratowych. Rodzaj nawierzchni? Różny—kafle, panele, parkiet. Nie miałem problemu z dokończeniem sprzątania za jednym podejściem. Oczywiście, jeśli dłużej korzystałem z trybu Turbo, czas pracy spadał, ale nadal nie było tak, że musiałem przerywać kilka razy, by doładować odkurzacz podczas jednego sprzątania.
Odkurzanie i mycie w praktyce – jak się sprawdza?
Samo odkurzanie „na sucho” wychodzi całkiem nieźle. Wałek kręci się z wystarczającą mocą, więc urządzenie efektywnie zbiera kurz i okruchy z twardych podłóg. Plusem jest to, że można jednocześnie rozpylać wodę i „mopować” powierzchnię. Producent nie zaleca jednak używania ILIFE W90 na dywanach czy wykładzinach—to wciąż sprzęt z funkcją mycia, więc próba odkurzania wykładzin może skończyć się mokrym dywanem. Jeśli w mieszkaniu jest dużo dywanów i chcemy je odkurzać, ten model nie będzie idealnym rozwiązaniem.
Największą zaletą (przynajmniej dla mnie) jest możliwość szybkiego umycia podłogi zaraz po odkurzaniu. Zbieram rozsypane płatki śniadaniowe w kuchni, jednocześnie włączam spryskiwanie wodą i podłoga jest czysta w jednym przejeździe. Oszczędzam sporo czasu, bo nie muszę najpierw odkurzać tradycyjnym odkurzaczem, a potem sięgać po wiadro i mopa. Tutaj wystarczy kilka pociągnięć i dwie czynności załatwione. Dodatkowo całość działa całkiem sprawnie—wałek jest szeroki, a przepływ wody nie jest zbyt duży, więc podłoga dość szybko schnie.
Oczywiście trzeba pamiętać, że to nie jest urządzenie-cud. Jeśli na podłodze jest zaschnięta plama sprzed dwóch dni, warto ją wcześniej namoczyć, przetrzeć szmatką albo przejechać w tym samym miejscu kilka razy dobrze zwilżonym wałkiem. Mimo to przy codziennej pielęgnacji, gdy chcemy szybko ogarnąć kafelki w łazience, kuchni czy salonie, działa to naprawdę dobrze.
Komunikaty głosowe – głośne, ale nie da się ich wyłączyć
Jednym z najbardziej rzucających się w oczy (a raczej w uszy) elementów są komunikaty głosowe urządzenia. Za pierwszym razem jest to nawet urocze—przyjemny kobiecy głos informuje, że odkurzacz jest gotowy, że bateria się ładuje itd. Problem w tym, że te komunikaty są dość głośne i nie ma opcji, by je ściszyć lub całkowicie wyłączyć. Jeśli uruchomisz urządzenie wcześnie rano, gdy inni domownicy jeszcze śpią, nie unikniesz głośnego „powitania” i „pożegnania”.
Z czasem można się do tego przyzwyczaić, a niektórym użytkownikom to nie będzie przeszkadzać, bo zawsze wiadomo, co akurat dzieje się z odkurzaczem. Na dłuższą metę jednak uważam, że to trochę uparta i zbyt donośna funkcja, zwłaszcza że reszta urządzenia (sam wałek w standardowym trybie) nie jest aż tak hałaśliwa. No ale taka jest wizja producenta. Jeśli możesz to zignorować, nie będzie Ci to specjalnie przeszkadzać. Jeśli jednak zależy Ci na cichej, dyskretnej pracy, możesz się rozczarować.
Waga i manewrowanie – da się przywyknąć, ale…
Dużą część konstrukcji stanowi masywna obudowa z dwoma zbiornikami wody. Oznacza to, że ILIFE W90 nie należy do najlżejszych odkurzaczy pionowych, co w praktyce oznacza, że w wąskich zakamarkach czy na schodach trzeba włożyć nieco więcej siły, by swobodnie manewrować. Nie jest to ogromny problem—wałek ciągnie urządzenie do przodu podczas pracy, więc przy codziennym sprzątaniu idzie w miarę gładko. Jednak schody czy ciasne okolice mebli mogą być wyzwaniem. Starsi użytkownicy albo osoby drobnej budowy mogą poczuć, że jest trochę za ciężki.
Z drugiej strony waga przekłada się na stabilność. Gdy odkurzacz jest „zablokowany” w pozycji pionowej, nie przewraca się, więc można spokojnie odejść na chwilę. W moich testach ani razu nie wywrócił się samoistnie, a stacja dokująca utrzymuje go w jednym miejscu.
Samooczyszczanie szczotki – duży plus
Bardzo podoba mi się funkcja samooczyszczania „One-Click”. Wystarczy postawić odkurzacz w stacji dokującej, wcisnąć przycisk na uchwycie i po kilkudziesięciu sekundach urządzenie przepłukuje oraz czyści wałek, zaciągając brudną wodę do zbiornika na odpady. To wygodne, bo po sprzątaniu wałek bywa po prostu zabrudzony. Trzeba tylko pogodzić się z tym, że w czasie samooczyszczania sprzęt działa dość głośno, ale trwa to krótko. Po zakończeniu cyklu i tak warto wyjąć wałek z obudowy i pozwolić mu wyschnąć—w przeciwnym razie wilgoć szybko się skumuluje w stacji i może powodować nieprzyjemny zapach.
Wiele osób pyta, czy urządzenie suszy wałek w trakcie samooczyszczania. Niestety nie—po prostu go płucze. Konieczność ręcznego wyjęcia i osuszenia może być pewną niedogodnością i jest to coś, czego najbardziej mi w ILIFE W90 brakuje. Super byłoby, gdyby stacja dokująca miała wbudowaną funkcję suszenia, ale w tej cenie jest to dość rzadko spotykane.
Drobne minusy – narożniki i brak regulacji głośności
Podczas użytkowania zauważyłem jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze, dość szeroki obwód wokół szczotki powoduje, że urządzenie nie wjeżdża dokładnie pod same meble ani nie czyści tuż przy ścianach. Zostaje około 2,5 cm marginesu z boku, do którego wałek nie dociera. Dla pedantów może to być lekko irytujące, bo trzeba sięgnąć po szmatkę lub inne akcesoria, by dopracować te miejsca.
Po drugie—o czym już wspominałem—brakuje absolutnie jakiejkolwiek opcji regulacji głośności komunikatów głosowych. Nie ma nawet suwaka do przyciszenia. W dzień, przy normalnym gwarze domowym, nie jest to duży kłopot, ale w nocy, kiedy rodzina śpi, uruchomienie urządzenia oznacza gwałtowną pobudkę dla wszystkich. Szkoda, bo wystarczyłby tryb „silent mode”, by rozwiązać problem.
Czy warto kupić ILIFE W90?
Rozważając to pytanie, muszę wziąć pod uwagę głównie jego cenę i funkcjonalność. Za mniej więcej 150 euro (czasem nawet taniej na promocjach) dostajemy bezprzewodowy odkurzacz, który potrafi myć i mopować, ma przyzwoitą baterię i prosty, a zarazem praktyczny system dwóch zbiorników. Jeśli w mieszkaniu mamy przede wszystkim panele, kafelki czy drewniane podłogi, ILIFE W90 potrafi przyspieszyć i ułatwić codzienne sprzątanie. Zamiast dwukrotnie przejeżdżać tę samą powierzchnię (najpierw odkurzaczem, potem mopem), robimy to jednocześnie.
Urządzenie nie jest jednak pozbawione wad. Waga i spore gabaryty utrudniają manewrowanie w ciasnych miejscach czy przy meblach. Głośne komunikaty głosowe mogą drażnić, a brak funkcji suszenia wałka bywa niewygodny—trzeba pamiętać, by go wyjąć i wysuszyć. Jeśli jednak szukasz prostego i wielozadaniowego sprzętu, który pomoże w codziennym czyszczeniu podłóg, ILIFE W90 spełni swoją rolę. Zwłaszcza samo mycie podłogi bez konieczności ciągłego wymieniania brudnej wody i biegania z tradycyjnym mopem jest wygodne i zachęca do częstszego sprzątania.
Podsumowanie – wygoda na co dzień w atrakcyjnej cenie
Patrząc na stosunek ceny do jakości, ILIFE W90 wypada naprawdę dobrze. Pewne kompromisy są nieuniknione przy urządzeniu w tym przedziale cenowym, więc jeśli jesteś w stanie przymknąć oko na głośne komunikaty głosowe i nieidealne sprzątanie narożników, zyskujesz uniwersalne urządzenie 3 w 1, które realnie ułatwia utrzymanie czystości na podłogach. Szczególnie docenisz możliwość szybkiego zebrania rozlanej cieczy czy przetarcia kafelków w kuchni i łazience.
Testowałem ten odkurzacz przez prawie miesiąc. Według moich obserwacji, ILIFE W90 sprawdzi się w większości domów, w których dominują twarde podłogi, a brakuje czasu na ciągłe żonglowanie odkurzaczem, mopem i wiadrem. Nie oczekiwałbym cudów w kontekście grubych dywanów czy wyjątkowo opornych plam, ale przy typowych, codziennych zadaniach radzi sobie całkiem dobrze. Na plus zaliczam też prosty montaż i utrzymanie—wystarczy dosłownie kilka chwil, by przepłukać filtr, wyczyścić wałek i ogarnąć stację dokującą.