Duotts F26 – Mocny ebike z dwoma silnikami (recenzja, opinie, test)

Kategorie artykułu:

Opublikowany:

- Reklama - [adinserter block="1"]

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o elektryku Duotts F26, od razu pomyślałem, że może mnie zaskoczyć czymś zupełnie innym niż wszystko, na czym do tej pory jeździłem. I nie pomyliłem się. Dwa silniki po 750 W każdy, 26-calowe koła z grubymi, 4-calowymi oponami, akumulator sprytnie schowany w ramie i ogólnie „fatbike’owy” wygląd – wszystko to zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie po kilku jazdach w różnych warunkach.

W dzisiejszym artykule pokażę Wam, jak przebiegał montaż tego roweru, co mnie w nim zachwyciło, co bym zmienił i oczywiście opowiem o wrażeniach z jazdy. Przy okazji porównam go z Duotts C29, który testowałem wcześniej. Od razu zaznaczę, że rower otrzymałem do recenzji bezpośrednio od producenta, ale dał mi pełną swobodę w tworzeniu materiałów. Dzięki za wszelkie wsparcie mojego bloga i kanału!

Duotts F26: Montaż i pierwsze wrażenia

Duotts F26 to kolejny e‑bike z Chin, jaki trafił w moje ręce, i muszę przyznać, że paczka jest spora. Kurier musiał pomóc mi ją wnieść, co nie dziwi – z akcesoriami rower waży prawie 40 kg. Dla porównania, C29 tego samego producenta waży ok. 27 kg.

Tak jak w większości chińskich e‑bików, montaż jest maksymalnie uproszczony. Rower przyjeżdża praktycznie złożony, więc nie musimy się za bardzo nagimnastykować. Od otwarcia kartonu do wyjechania na drogę minęło u mnie jakieś 15 minut. Jeśli chcecie zobaczyć, jak to wygląda krok po kroku, to w filmie poniżej to pokazałem. 

- Advertisement -

Zasadniczo sam montaż ogranicza się do założenia przedniego koła. Dokręcenia kierownicy, założenia wyświetlacza, zamontowania tylnego bagażnika i błotnika, przykręcenia pedałów, montażu siodełka i podpięciu niektórych przewodów na zasadzie kolor w kolor. Fabrycznie F26 ma założone zwykłe manetki, ale w zestawie jest także zmodyfikowana manetka z funkcją sterowania trybem czysto elektrycznym. Innymi słowy – jeżeli chcecie, możecie od razu założyć manetkę od przyspieszania i tempomatu. Tutaj jednak drobna uwaga. Strasznie męczyłem się z tym, by zdjąć fabrycznie zamontowaną manetkę. Siedziała tak mocno, że dopiero 30 minutowa terapia suszarką i podważanie drewnianymi narzędziami pomogły je ściągnąć. Początkowo chciałem przesunąć klamkę hamulca by mieć lepszy dostęp, ale podobnie jak w C29 (a mówię o tym w filmie z wymiany hamulców na hydrauliczne, link w opisie), śruby są tak mocno dokręcone, że nie byłem w stanie ich ruszyć. 

Musiałem również wyregulować zaciski przedniego hamulca hydraulicznego. Ten był zamocowany lekko pod kątem, co spowodowało obcieranie o tarczę hamulcową. I nie zgadniecie co. Żaden klucz z zestawu nie dał rady ruszyć śrub montażowych i musiałem poratować się wkrętarką by je poluzować. Finalnie udało mi się dość łatwo i szybko wyregulować hamulce. Ale warto wykorzystać do tego swoje narzędzia, a nie te z zestawu. 

Duotts F26: Pierwsze wrażenia

Duotts F26 od razu przykuwa wzrok swoim designem. Bardzo duża ilość rowerów elektrycznych wyróżnia się na drogach wielką baterią na ramie, a także sterownikiem zamocowanym gdzieś obok. Zabiera to dużo miejsca, więc najczęściej taki rower ma od razu tylny bagażnik by móc chociaż gdzieś zabrać ze sobą bidon. W przypadku modelu F26 jest tutaj znacznie lepiej, ale nie jest jeszcze idealnie. Ten rower elektryczny ma ciekawą linię, solidną i masywną ramę – a w jej dolnej części producent ukrył baterię. Ten element świetnie licuje się z ramą, więc nic specjalnie nie odstaje i nie rzuca się w oczy. Niestety, zabrakło miejsca by schować sterownik. Mamy więc dodatkową “puszkę” z tyłu ramy. 

Model F26 występuje w dwóch wersjach malowania. Pierwsza z nich to srebrno-czarna, a ja testuję opcję czarno-czerwoną. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się takie malowanie. Kolory są matowe, a czerwień bardzo przyjemnie się odcina. To sprawia, że rower wygląda solidnie i nieco sportowo. 

Duotts F26 jest oferowany w jednym rozmiarze ramy. Według producenta powinien pasować na osoby o wzroście od 170 do 200 cm. Przy moich 182 cm czuję się na nim bardzo dobrze. Pozycja za kierownicą jest wygodna, a jak siadamy na rower to mamy wręcz wrażenie jakbyśmy siedzieli w motocyklu typu cruiser. Górna część ramy jest nieco węższa, ale widać pod nią grubszy fragment dolnej ramy, gdzie wchodzi bateria. Przez co optycznie konstrukcja rozszerza się ku dołowi. Mi się akurat to spodobało. Rower testowała także moja żona, która jest ode mnie nieco niższa. I tutaj pojawił się kolejny aspekt. F26 ma 26-calowe opony, ale są dość szerokie i grube. Mają aż 4 cale. Przez to cała rama jest nieco wyżej niż np. w modelu C29. Niektóre osoby po zatrzymaniu roweru lubią zsiadać z siodełka czekając np. na zmianę światła. Tutaj, a zwłaszcza drobniejsze osoby, będą musiały przechylić rower, bo rama może być za blisko krocza. Przy moim wzroście mogę spokojnie usiąść na ramię na wyprostowanych nogach. 

- Advertisement -

Duotts F26: Waga roweru 

F26 waży prawie 40 kg. W porównaniu z C29 (około 27 kg) to spora różnica, ale przy dwóch silnikach i tak dużej baterii nie ma się co dziwić. Jeśli trzymacie go np. na piętrze w bloku, wnoszenie może być wyzwaniem. Oprócz dwóch silników i grubej baterii, swoje robią też szerokie opony – w sumie niewiele da się z tego „odchudzić”, może poza zdjęciem błotników czy bagażnika, co i tak niewiele zmieni.

Z drugiej strony, ta waga wraz z tymi grubymi oponami sprawia, że rower w terenie jest bardzo stabilny. Jeździłem po asfalcie, betonie, błocie, żwirze, w lesie czy po kamienistych odcinkach i cały czas czułem się pewnie. Jedyny minus to prosty amortyzator z przodu – przy ostrej jeździe w terenie może być za słaby, by zredukować wszystkie wstrząsy i chronić nadgarstki. Do normalnego użytkowania nadaje się jednak w sam raz.

Duotts F26: Hamulce

Jeżeli pamiętacie moją recenzję Duotts C29, czyli jednego z najtańszych rowerów elektrycznych na rynku, pamiętacie, że największym zarzutem do tego modelu były bardzo kiepskie hamulce linkowe. W przypadku F26 mamy tutaj już dedykowane hamulce hydrauliczne sygnowane logiem Duotts. Zaciski są także malowane na kolor czerwony, co dobrze pasuje do całości roweru. Hamulce z tyłu były dobrze ustawione już fabrycznie, natomiast jak wspomniałem na początku filmu, przód musiałem wyregulować by nie obcierały. I muszę przyznać, że po regulacji sprawdzają się znakomicie. Rower po prostu świetnie hamuje i nie mam do czego się przyczepić. Dodam tylko, że w klamkach mamy również dodatkową regulację. 

Duotts F26: Akcesoria

Do zestawu producent dokłada pompkę, odblaski, zestaw kluczy, ładowarkę, a także etui na telefon i dokumenty – czyli dokładnie to samo, co w przypadku innych modeli od Duotts. Siodełko jest ponownie dość grube i duże. Świetnie amortyzuje nierówności podczas jazdy i nie męczy po dłuższej jeździe. Nieco bardziej podobało mi się rozwiązanie z modelu C29, gdzie siodełko miało w środku otwór wentylacyjny, co w lecie zdawało świetnie egzamin. Tutaj siodełko jest wypełnione w całości. 

Podoba mi się przednia lampa ledowa. Ma soczewkę, która wyraźnie odcina strumień światła na górze i świeci dość jasno. Lampa z tyłu też ma wbudowaną funkcję światła stop, co jest świetnym rozwiązaniem szczególnie w mieście. Jest zamocowana standardowo w stelażu bagażnika. 

Duotts F26: Wspomaganie i silnik

Duotts F26 jest wyposażony w dwa silniki, każdy o mocy 750 W. Jak wspominałem wcześniej, można korzystać tylko z jednego (tylnego), a jeśli potrzebujecie dodatkowej mocy, wystarczy nacisnąć przycisk DS (po lewej stronie kierownicy), by włączyć przedni i zyskać napęd na oba koła. To proste rozwiązanie, ale daje niesamowity efekt – zwłaszcza kiedy trzeba podjechać pod stromą górę albo po prostu chce się poczuć dodatkowy „kop”. Problemem jest to, że ciężko na pierwszy rzut oka poznać, kiedy przycisk jest aktywowany – nie mamy tutaj żadnej informacji na wyświetlaczu, podświetlenia, nic. 

Rower ma również zmodernizowany wyświetlacz, który działa płynnie i pozwala ustawić wspomaganie w pięciostopniowej skali (0–5). Podobnie jak w modelu C29, każdy poziom PAS odpowiada określonej prędkości maksymalnej. Z jedną różnicą: jeśli F26 jest zablokowany do 25 km/h, te „widełki” są lepiej wyważone, dzięki czemu nie ma tak gwałtownego przyspieszenia przy niższych biegach i dzięki temu bardzo przyjemnie się nim jeździ bez szaleństw. Dodatkowym atutem jest w pełni niezależna manetka gazu – nawet jeśli jedziemy na niskim poziomie wspomagania (np. do 10 km/h), możemy w dowolnej chwili przekręcić manetkę i rozpędzić się aż do 25 km/h, bez zmiany biegu PAS. Bardzo mi to przypadło do gustu i na co dzień jeżdżę tym rowerem z blokadą do 25 km/h. 

Oczywiście limit prędkości da się zdjąć – dokładnie w ten sam sposób, co w C29 (wszystko pokazywałem w osobnym filmie, link w opisie). Kiedy jednak to zrobimy, rower zmienia się w prawdziwego „demona”. Serio, nie jest to puste słowo, bo kop jest niesamowity, wręcz absurdalny jak na rower elektryczny. Ogromna moc dwóch silników w połączeniu z brakiem ograniczenia oznacza, że F26 rozpędziłem się do 60 km/h, co jest naprawdę imponujące przy tej wadze (około 40 kg). Mam tutaj jednak drobną uwagę. W rowerze Pasebike, z którego korzystałem wcześniej, podwyższanie limitu prędkości rozdzielało się płynnie na kolejne biegi, więc można było ustawić, dajmy na to, 35 km/h jako maksymalną prędkość. W F26 (tak samo jak w C29) sprawa jest zero‑jedynkowa: albo 25 km/h, albo pełna moc bez półśrodków. Po odblokowaniu, na pierwszym biegu można już dobić do ~20 km/h, co w pewnych sytuacjach bywa po prostu przesadne.

Przekonałem się o tym, gdy chciałem dotrzymać tempa koledze na szosówce, który jechał ze stałą prędkością około 33 km/h. Zablokowane 25 km/h okazało się za wolne, a po odblokowaniu F26 od razu rwał do przodu i zachęcał do jazdy 40–50 km/h. Trudno było znaleźć złoty środek. W ostateczności zamiast pedałować, utrzymywałem prędkość manetką, co mijało się nieco z celem. Jeśli jednak spotkacie się z kimś, kto też ma elektryka, można się razem nieźle wyszaleć, bo oba silniki F26 dają wręcz absurdalną przyjemność z przyspieszania, a duże koła nie przejmują się ukształtowaniem terenu.

Zauważyłem wcześniej, że manetka w C29 działała nieco kapryśnie (raz ruszał z kopyta, raz ledwo się toczył), co mnie bardzo irytowało bo było kompletnie nieprzewidywalne. W F26 start z manetki jest zawsze spokojny i wyważony, co akurat mi odpowiada. Natomiast przy wspomaganiu PAS, a zwłaszcza po zdjęciu blokady prędkości, można doświadczyć naprawdę dzikiego przyspieszenia. W moim teście, pod lekką górkę, wyciągnąłem aż 60 km/h, co było kosmicznym wrażeniem. Co więcej, sensownie dobrane przełożenia pozwalają nadal pedałować i nie kręcić „w powietrzu”. Producent deklaruje, że rower poradzi sobie nawet z 50‑stopniowym nachyleniem, i muszę przyznać, że wjechałem na nim tam, gdzie zwykle C29 czy Pasebike wymagały mocnego użycia własnych mięśni. A do tego, F26 cały czas przyspieszał! 

Tak duża moc bywa wręcz uzależniająca – wszyscy, którym dałem się przejechać w trybie odblokowanym, mieli wielki uśmiech na twarzy. Ja także wolałbym jednak mieć możliwość bardziej precyzyjnego ustawienia tej górnej granicy prędkości. 25 km/h w większości przypadków jest po prostu niewystarczające, bo zwykły rowerzysta jedzie znacznie szybciej, a zdjęcie blokady zamienia ten rower w tryb drag race, co też nie jest zawsze potrzebne. 

Sterownik F26 jest na pewno lepszy niż w C29, choć mam wrażenie, że od czasu do czasu „myśli” po swojemu i nie zawsze daje pełną moc na manetce w tych samych warunkach. Wystarczy jednak zacząć pedałować, by natychmiast dostać potężny zastrzyk energii, co potwierdza, że drugi silnik wciąż jest pod ręką. Niedawno premierę miał Duotts E8 – nowy model, w którym Duotts zastosował najlepsze rozwiązania i to flagowy ich model. Kto wie, może właśnie ten rower wezmę na następne testy.

Duotts F26: Legalność roweru

Przepisy dotyczące rowerów elektrycznych w Europie z pozoru są proste: by e‑rower był traktowany jak zwykły rower (i mógł poruszać się po drogach oraz ścieżkach rowerowych bez specjalnych rejestracji), silnik nie może mieć nominalnie więcej niż 250 W, musi wspomagać jedynie w trakcie pedałowania i być ograniczony do 25 km/h. W praktyce wiele modeli opisanych jako „250 W” osiąga chwilowo 1000 W lub więcej, w dużej mierze zależnie od baterii i kontrolera. Bierze się to m.in. stąd, że producenci chcą spełnić normy importowe, a 250 W to w realiach e‑rowerów stosunkowo mało, bo dobrze wytrenowany kolarz jest w stanie wykręcić z nóg ponad 400 W. Dlatego często nominalna moc silnika jest zaniżana, a w rzeczywistości bateria 36 V i kontroler 15 A czy 20 A potrafią dać 540 W, 700 W albo jeszcze więcej. Jeżeli w rowerze jest manetka gazu lub moc silnika przekracza tę nominalną granicę (a w F26 są to dwa silniki po 750 W), to według unijnych przepisów nie jest to zwykły rower – nawet jeśli zablokujemy go do 25 km/h. Teoretycznie powinien on przejść homologację i być zarejestrowany jako motorower czy inny pojazd silnikowy. Czy te zasady mają sens, to już temat do dyskusji, ale zawsze warto jeździć z głową i nie stwarzać zagrożenia ani sobie, ani innym. Jeśli zamierzacie w pełni wykorzystywać potencjał mocnego e‑roweru, lepiej robić to poza drogami publicznymi. A kiedy już jedziecie tam, gdzie obowiązują formalne regulacje, pamiętajcie o kasku i zdrowym rozsądku. Ja jeżdżę mocnymi e‑rowerami od ponad roku i nie mam z tym problemów, ale dbam o to, by nikomu nie przeszkadzać. W praktyce widać, że nie chodzi tylko o „legalność” czy „bezsensowne” przepisy – producenci też naginają reguły. Na przykład hulajnogi według prawa nie powinny jeździć po chodnikach, a jednak wiele z nich to robi i może osiągać prędkości wyższe niż typowy e‑rower. Jak widać, nie chodzi więc wyłącznie o samą legalność czy „dziwne” przepisy, lecz o to, że i tak są one często omijane w praktyce.

Duotts F26:  Co mi się podobało

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Duotts F26, byłem naprawdę pod wrażeniem, jak starannie został wykonany. Żadnych krzywych spawów, żadnych niedoróbek lakierniczych ani tandetnych materiałów, które czasem można znaleźć w tego typu konstrukcjach. Widać, że producent postarał się zadbać o szczegóły – nawet mocowanie siodełka nie jest tutaj byle jakie. Bardzo spodobało mi się to, że bateria została sprytnie schowana w ramie. W wielu ebike’ach mamy wielki akumulator wystający na boki (co jest najtańszym rozwiązaniem konstrukcyjnym), a tutaj nie psuje sylwetki roweru, bo fajnie licuje z konstrukcją. Sposób wyciągania baterii też jest ciekawie przemyślany, bo producent dodał tu dodatkowy mechanizm blokujący, dzięki czemu bateria nie wypadnie nam przy przypadkowym przekręceniu kluczyka.

Pozycja za kierownicą to kolejny duży plus – mogłem przejechać nim sporo kilometrów bez problemu z nadgarstkami czy plecami. No i te grubaśne opony, które dają nieprawdopodobną stabilność, zwłaszcza kiedy zjeżdżamy z asfaltu na jakieś leśne ścieżki czy szutrowe drogi. Nie ma się wrażenia, że rower się ślizga albo traci przyczepność. W ogóle prowadzi się pewnie, a dwa silniki potrafią dać takiego „kopa”, że podjazdy przestają być jakimkolwiek wyzwaniem. Doceniam też, że hamulce są tu od razu hydrauliczne – inaczej niż w Duotts C29, gdzie niestety w podstawowej wersji producent wrzucił naprawdę słabe hamulce linkowe. Tutaj nic nie trzeba wymieniać, bo rower od razu dobrze reaguje na każde naciśnięcie klamki. Na deser – przednia lampa z soczewką i wyraźnym odcięciem światła. To bez dwóch zdań jeden z lepszych fabrycznych reflektorów, jakie widziałem w elektrykach. 

Warto też dodać, że F26 zapewnia naprawdę przyjemną jazdę – wspomaganie PAS wreszcie ma dobrze dobrane prędkości na poszczególnych poziomach, dzięki czemu można spokojnie pedałować rekreacyjnie, a nie wyłącznie „jechać na prądzie”. Duży plus za to, że manetka gazu działa całkowicie niezależnie od wybranego stopnia wspomagania i zawsze pozwala podkręcić prędkość, gdy jest taka potrzeba.

Duotts F26: Co mi się nie podobało

Zdecydowanie na minus zaliczam wagę F26 – prawie 40 kg robi różnicę, szczególnie jak musicie wtaszczyć rower po schodach czy do bagażnika samochodu. Przy moim wzroście i w miarę dobrej kondycji da się z tym żyć, ale wiem, że nie każdy ma ochotę dźwigać taki ciężar na co dzień. Ta masa wynika głównie z podwójnego napędu, szerokich opon i dużej baterii, więc nie da się jej łatwo zbić. Rozumiem, że coś za coś, ale mimo wszystko nie da się ukryć – jest ciężko.

Trochę szkoda też, że sterownik, zamiast być schowany w ramie, wylądował w małej puszce przy tylniej części roweru. Wprawdzie nie jest to nic, co by dyskwalifikowało F26, ale w modelu C29 producentowi udało się tę elektronikę ukryć. Najbardziej jednak irytował mnie fakt, że na wyświetlaczu w ogóle nie widać, czy jedziemy na jednym, czy na dwóch silnikach. Niby jest ten mały przycisk DS na kierownicy, ale praktycznie brak jest wizualnego potwierdzenia, więc czasem jedziesz i zastanawiasz się, czy to już dwa silniki, czy może tylko tył. O ile wspomaganie jest bardzo subtelne przy zablokowanej prędkości maksymalnej i to mi się akurat bardzo spodobało, tak odblokowanie roweru zdejmuje mu wszystkie ograniczenia i robi się szaleńczo. Chciałbym mieć większą kontrolę nad tym podziałem i samodzielnie dobierać limit np. w razie potrzeby zmienić go z 25 do 30 km/h itd. W efekcie albo jedziesz zbyt wolno i zostajesz w tyle, albo wyrywasz do przodu jak szalony. Trochę to wszystko „zero-jedynkowe” i mam nadzieję, że kolejne modele (jak zapowiadany E8) będą miały bardziej dopracowany sterownik i większe możliwości konfiguracji.

Zauważyłem też, że osoby niższe jak moja żona – chociaż bardzo polubiły ten rower, to musiały opracować specjalną technikę wsiadania i zsiadania z F26. Grube opony znacznie podnoszą wysokość ramy, więc staje się to problematyczne, podobnie jak np. zawracanie w miejscu rowerem. Przypomina wtedy bardziej manewry wykonywane autem na wąskiej drodze. 

Duotts F26: Podsumowanie

Duotts F26 to propozycja dla tych, którzy szukają w rowerze elektrycznym czegoś więcej niż tylko wsparcia przy spokojnych przejażdżkach. Dzięki dwóm silnikom o łącznej mocy 1500 W i naprawdę szerokim oponom, ten sprzęt sprawdza się zarówno w codziennych dojazdach, jak i w trudniejszym terenie – strome podjazdy czy błotniste ścieżki nie robią na nim większego wrażenia. Jego konstrukcja wyróżnia się solidnym wykonaniem, a schowany w ramie akumulator nadaje całości estetycznego wyglądu. Wrażenia z jazdy? Przede wszystkim pewność prowadzenia i potężny „kop” w zapasie, który może być uzależniający, jeśli tylko zdejmiemy fabryczną blokadę prędkości.

Oczywiście pewne kompromisy są nieuniknione. Waga zbliżająca się do 40 kg oznacza, że wnoszenie go po schodach nie każdemu przyjdzie z łatwością. Dla niektórych użytkowników brak bardziej elastycznych ustawień maksymalnej prędkości też może być minusem – w F26 obowiązuje zasada: albo 25 km/h, albo pełna moc. Z drugiej strony, tak „zero-jedynkowe” rozwiązanie może przypaść do gustu osobom, które cenią sobie prostotę konfiguracji i uwielbiają poczuć moc dwóch silników bez zbędnego grzebania w ustawieniach.

Mimo tych uwag, F26 jest jednym z ciekawszych e‑bików „fatbike” na rynku. Zapewnia stabilność w zróżnicowanym terenie, a fabrycznie zamontowane hamulce hydrauliczne i starannie dopasowane elementy konstrukcyjne nie wymagają żadnych natychmiastowych modyfikacji. Do tego producent zadbał o miłe szczegóły, takie jak sensownie skalibrowane wspomaganie PAS czy bardzo dobrą lampę przednią. No i też ten rower po prostu świetnie wygląda.

Kody rabatowe na Duotts F26

Na koniec mam jeszcze dobrą wiadomość dla osób zainteresowanych zakupem: producent przygotował specjalne kody rabatowe, które możecie wykorzystać przy zamówieniu z jego oficjalnej strony. 

🎟️ Kupon rabatowy na ten model: -200 EURO, JOTEMF26

🔗 https://tinyurl.com/DuottsF26

 

-reklama-

Podsumowanie

Jeśli więc szukacie roweru elektrycznego, który pozwoli Wam jeździć z zablokowaną prędkością w codziennym ruchu, a jednocześnie oferuje możliwość uwolnienia naprawdę sporego potencjału w razie potrzeby (np. podczas weekendowych wypadów w teren), Duotts F26 może okazać się strzałem w dziesiątkę. Przygotujcie się tylko na jego masę i dość dużą dynamikę jazdy – to po prostu nie jest typowy „miejski” e‑bike. Ostatecznie, gdybym miał wybrać jeden rower dla siebie, to skłaniałbym się do F26 zamiast C29, bo jest lepszy jakościowo i wizualnie, a do tego daje więcej możliwości. Warto dopłacić do niego. 

Finałowy werdykt

Cena
8
Funkcjonalność
8
Łatwość obsługi
9
Jakość wykonania
9
Czy kupiłbym ponownie
9
-reklama-

Zobacz również:

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewiczhttps://jotem.in
Prowadzę bloga jotem.in od 2013 roku. Prywatnie zajmuje się programowaniem, marketingiem i zarządzaniem mediami. Hobbistycznie lubię robić zdjęcia oraz kręcić filmy.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Więcej w tej kategorii

Komentarze

Najnowsze

Jeśli więc szukacie roweru elektrycznego, który pozwoli Wam jeździć z zablokowaną prędkością w codziennym ruchu, a jednocześnie oferuje możliwość uwolnienia naprawdę sporego potencjału w razie potrzeby (np. podczas weekendowych wypadów w teren), Duotts F26 może okazać się strzałem w dziesiątkę. Przygotujcie się tylko na jego masę i dość dużą dynamikę jazdy – to po prostu nie jest typowy „miejski” e‑bike. Ostatecznie, gdybym miał wybrać jeden rower dla siebie, to skłaniałbym się do F26 zamiast C29, bo jest lepszy jakościowo i wizualnie, a do tego daje więcej możliwości. Warto dopłacić do niego. Duotts F26 - Mocny ebike z dwoma silnikami (recenzja, opinie, test)