Do czasu obejrzenia filmu Warm Bodies (Wiecznie żywy) nie widziałem jeszcze filmu, który opowiadałby o uczuciach nieumarłych. Nie jest to jednak tandetny film dla nastolatek o miłośnych przeżyciach wampirów.
Historia Warm Bodies opowiada o świecie w przyszłości. Tradycyjnie tajemniczy wirus zamienił część ludzi w zombie. Ci, którzy przeżyli, odgrodzili się wysokim murem od nieumarłych. Tych ostatnich są dwa rodzaje – zwykłe zombie oraz tacy, którzy stracili nadzieję i zerwali swoją skórę. Wtedy zamieniają się w bezwzględne szkielety.
Wśród hordy zombie, która zamieszkuje teren lotniska jest młody zombiak, który nie pamięta swojego imienia. Od samego początku możemy poznać jego potrzeby i marzenia. Jest jeden problem – jako nie do końca umarły, nie potrafi ich spełnić. Chciałby z kimś porozmawiać, ma nawet przyjaciela, na którego potrafi tylko warczeć. Wszystko zmienia się gdy natrafia na żywą kobietę, której chce zaimponować.
Film z początku wydaje się totalnie absurdalny, ale wciąga niesamowicie. Nie brakuje śmiesznych sytuacji i scenek. Z pewnością aktorzy mieli świetną zabawę na planie! Warm Bodies ogląda się lekko i nie sprawia wrażenia oklepanego przykładu gatunku zombie. Moja kobieta również oglądała z zapartym tchem mimo, że np. The Walking Dead ją brzydził.
(fot. materiały prasowe)
Polecam na odstresowanie! – Warm Bodies.