Seria Need for speed to już legenda, która niemal wyznaczała trendy w świecie wyścigów samochodów w grach komputerowych. Niestety ekranizacja potwierdza tylko, że przerabianie gier na filmy to niemal zawsze klapa.
Po kolejnych częściach Mortal Combat czy ekranizacji Max Payne i Constantine zastanawiałem się, którą grę filmowi twórcy teraz zepsują. Padło na tytuł Need for speed. Poniżej podsumowałem cały film, więc jeżeli masz zamiar go obejrzeć, to nie czytaj. Opis zawiera sporo spojlerów zdradzających fabułę.
Powód 1 – Obsada Need for speed
W rolę głównego bohatera wcielił się znany z genialnego serialu Breaking Bad – Aaron Paul. Niestety kompletnie nie nadaje się do roli Tobeya Marshalla. Postać zagrał mało przekonywująco, co spowodowało, że zamiast wzbudzić sympatię u widza – drażnił go. Podobnie z pozostałymi aktorami i postaciami. Po dwóch dniach od obejrzenia tego filmu ciężko powiedzieć, ile osób było w ekipie Tobeya, czym się zajmowali. Główny przeciwnik Tobeya miał być stylizowany na rozpieszczone dziecko bogatego tatusia. W trakcie całego filmu nie dowiadujemy się na jego temat kompletnie nic. Tak się pojawia i znika, czasami powie jakiś nietrafiony tekst. W zapowiedziach z kolei możemy usłyszeć, że to dobry kolega Tobeya.
Powód 2 – Mnóstwo błędów logicznych w Need for speed
W wyścigu, w którym ginie jedna z postaci ściągają się trzy koenigseggi. Trzeci kierowca, aby uniknąć kary zeznaje, że go tam nie było. Samochody okazują się skradzione więc główny bohater idzie do paki, a przeciwnik Dino oczyszczony z podejrzeń. Gdy okazuje się, że Tobey nie ma czym wziąć udziału w wyścigu, nagle trzeci koenigsegg teleportuje się o prawie 2500 kilometrów do garażu w pobliżu miejsca startu. Ma lekko pęknięty zderzak, co ma świadczyć o wcześniejszym wypadku.
Tutaj kolejna bzdura – samochody były skradzione, więc nie dało się dotrzeć do sprawcy wypadku i trzeciego kierowcy. W ten sposób fabuła zamknęła Tobeya w więzieniu. Kierowca – sprawca zamówił jednak w Internecie bardzo drogi zderzak, do samochodu, który robiony jest na sztuki. Dzięki temu udało się namierzyć samochód. Pod koniec filmu okazuje się, że auto mimo, że skradzione, to cały czas było zarejestrowane na Dino Brewstera. W ten sposób wszyscy zaczynają wierzyć Tobeyowi i policja nagle też, chociaż wcześniej tak nie było.
Tobey za sterami Mustanga cały czas jechał jak wariat. W filmie powiedziano, że auto ma ponad 900 koni. Mimo wszystko policja bez problemu doganiała samochód, tak jak macherzy, którzy polowali na głowę Tobeya. Należy podkreślić, że koledzy z jego ekipy cały czas byli w pobliżu niego, mimo że jechali ciężarówką.
Interwencje policji też zostały wymyślone chyba na poczekaniu. Przy dużej prędkości policja nie stosuje ani spychania, ani kolczatek, bo grozi to śmiertelnym wypadkiem. Tutaj policjanci poświęcają swoje auta blokując w nich gaz i wypuszczając je zza drzew wprost w superauta. WTF?
Kolejną bzdurą był wypadek filmowej pary tuż po dojechaniu na miejsce spotkania przed wyścigiem. Z dużą prędkością wjechała w nich ciężarówka. Mustang przekoziołkował kilkanaście razy i skończył na dachu. Poleciał w powietrze jak po wybuchu bomby. Nikt wcześniej nie zapiął pasów. Samochód nawet nie miał większych wgnieceń. Tobeyowi nic się nie stało, a jego partnerka straciła tylko przytomność. Jasne!
Realizm też nie był najwyższych lotów. Od daleko skaczącego mustanga, przez jego lot śmigłowcem. Przy takim zjeździe z klifu, haki spuszczone ze śmigłowca wyszarpałyby dach.
Powód 3 – Niedopracowana fabuła Need for speed
Główny bohater bierze udział w tajnym wyścigu, aby pomścić swojego kolegę, który zginął przez swoją głupotę i podżeganie innych. Potrzebuje auta, więc pożycza horrendalnie drogi samochód za ponad 2,5 mln dolarów, aby jadąc przez dwa dni na miejsce wyścigu, próbować go cały czas rozbić. W zamian za auto obiecuje właścicielowi samochody za grube miliony, które ma wygrać w wyścigu. Na metę dojechał pierwszy, ale żadnego superautka nie wygrał, bo wszystkie zostały rozbite wcześniej. W nagrodę zostaje znów aresztowany
Co było plusem Need for speed? Że wszystkie sceny kaskaderskie nagrano tradycyjnie. Bez animacji komputerowej.
Czekam na ekranizację gry GTA. Chociaż nie, nie czekam.