W ciągu ostatniej dekady Internet w Polsce stał się bardzo popularny. Kiedyś na pierwszą komunię dostawało się rower, klocki lego, rolki. Później młodzież dostawała Neostradę. Do tej pory użytkownicy dzielili się informacjami, odkryciami z najgłębszych zakamarków sieci. To ich fascynowało i zarazem napędzało machinę, która do sprawnego działania, postanowiła sama ograniczyć się netykietą.
Wiek Internautów bardzo się obniżył a z doświadczenia administratora zauważam, że zdecydowana większość młodych osób za nic ma zasady panujące w cyfrowym świecie. Nastawiona jest niemal pasożytniczo do treści, a gdy jakiejś nie może pozyskać buntuje się i rozpoczyna destrukcyjną walkę, śmiecenie Internetu. Przez to spada „jakość sieci„, a konkrety, które takie osoby próbują znaleźć, gubią się w tym i machina nieuniknionej autodestrukcji się napędza.
Kiedyś dzielenie się informacją było swojego rodzaju zaszczytem, że można uczestniczyć w zjawisku Internetu nowej generacji, a teraz? Ludzie po otrzymaniu skonkretyzowanego pytania, o dokładnie sprecyzowanej treści, odpowiadają bzdurnie np. „Poszukaj sobie”, „Wyszukiwarka nie gryzie”, albo „A po co Ci to?” zamiast dać konkretną odpowiedź. Doświadczeni userzy błędnie uważają, że nowicjusze (popularnie nazywani Newbies) niszczą Internet jako medium swobodnego przepływu informacji. A to właśnie oni są za to odpowiedzialni. Ciężko sobie wyobrazić sytuację, gdy idąc do kiosku i prosząc o gazetę usłyszymy „poszukaj sobie”, albo że w bibliotece ktoś nam powie, że przed nami ktoś już pytał o tę książkę i że nam nie powiedzą, gdzie ona jest.
Cyfrowy ekshibicjonizm
W Internecie łatwo przekroczyć pewną granicę. Poruszając się po sieci czujemy się swobodnie i bagatelizujemy zagrożenia. W 2007 roku w Internecie pojawiły się dwa filmy w ramach kampanii Think before you post. Krótkie scenki adresowane były przede wszystkim do młodych osób, które zamieszczają wszystko co się da w Internecie, łącznie ze swoimi prywatnymi danymi. Taki cyfrowy ekshibicjonizm jest bardzo groźny. Owszem, przed monitorem swojego komputera możesz być kim chcesz. Możesz być sobą lub seksowną blondynką czy starszym milionerem. Wszystko zależy tylko od Ciebie samego i Twojej wyobraźni. Proste prawda? Musisz zdawać sobie sprawę, że tak samo osoba, z którą rozmawiasz może być zupełnie kimś innym niż Ci się wydaje. Internet jest błogosławieństwem ale i przekleństwem pod tym względem.
I to jest bardzo dużym problemem.
W każdym społeczeństwie znajdziemy jednostki, których dana grupa się wstydzi, tzw. wyrzutków, których za wszelką cenę chce się pozbyć. Anonimowość w sieci, dzięki której można stać się kim się chce, może posłużyć jako zasłona dla wszelkiej rodzaju patologii np. pedofilów. Mogą oni podszywać się pod nastoletnie dziecko, które szuka przyjaciół – rówieśników. Z drugiej strony, bardzo wiele osób staje się internetowymi ekshibicjonistami udostępniając bezmyślnie swoje fotografie, czy prywatne dane. Właściwie, na każdym forum czy serwisie społecznościowym mamy możliwość zamieszczenia swojego zdjęcia. Bardzo często widzę, że znajomy zameldował się na Facebook-u w mieście oddalonym o kilkaset kilometrów. Idealny sygnał dla złodziei, że nikogo nie ma w domu i przez jakiś czas nie będzie.
Niektórzy nie zastanawiają się nad skutkami zamieszczania zdjęć w sieci. Widujemy nowy dom, samochód, dzieci. Mało to, możemy zobaczyć bardzo młode osoby w erotycznych pozach czy całkowicie nago. Nawet, gdy taka osoba zda sobie sprawę, że źle zrobiła upubliczniając takie zdjęcie, to już jest za późno, bo zostało ono powielone nieskończenie wiele razy w cyfrowym świecie.
Mój kolega, który od wielu lat prowadzi kilka serwisów w sieci mówił mi, że w każdym z nas drzemie chęć pokazania się i pochwalenia przed znajomymi. Rywalizacja z innymi ma sprawić, że poczujemy się od nich lepsi.
Bardzo trafnie problem pokazała wspomniana przeze mnie kampania Think before you post. Na jednym z filmów widzimy młodą dziewczynę, którą postanowiła na szkolnej tablicy ogłoszeń przyczepić swoje zdjęcie. Za każdym razem, gdy komuś spodobało się to zdjęcie i zabierał je ze sobą, na tablicy jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawiała się kolejna wierna kopia. Po chwili wszyscy w szkole mieli zdjęcie nastolatki i dyskutowali na jego temat. Gdy dziewczyna nie wytrzymała i postanowiła je zdjąć, nie potrafiła się go pozbyć gdyż ono ciągle tam wracało.
Narrator komentuje: „Gdy zamieścisz swoje zdjęcie w sieci, nie możesz już tego cofnąć. Każdy może je zobaczyć – rodzina, przyjaciele, ktokolwiek”. Nie tylko dobrzy ludzie.
Inny przykład, to powracająca ze szkoły nastolatka o imieniu Sarah, którą zaczepiają przypadkowi przechodnie w różnym wieku. Każdy z nich wie jak ona się nazywa i wypytuje ją o różne dziwne rzeczy (np. trener szkolnej drużyny mówi, że podoba mu się jej nowy tatuaż, bileter w kinie pyta jaki kolor bielizny dzisiaj nosi).
Akcja jest bardzo ważna, chociażby ze względu na łatwość publikacji przeróżnych multimediów w sieci. Wiele stron (YouTube, dailymotion, Facebook) zachęca Internautów do wgrywania filmów bezpośrednio z komórki. Jest bardzo wiele ułatwień, przez które, gdy wykonamy jeden zły ruch – staniemy się właśnie taką osobą wytykaną na ulicy palcami. Możemy także zniszczyć komuś innemu życie.
Kolejnym problemem jest sieciowy egoizm
Wiedzą o tym doskonale twórcy stron, na których można wymieniać się różnymi plikami np. w sieci p2p. Bardzo wiele osób na forach takich sieci złości się na innych, że zaraz po pobraniu pliku od kogoś, uniemożliwia to innym. Podobna sytuacja wygląda niemal na każdym forum w dziale pomoc. Gdy początkujący użytkownicy pytają o czasem wręcz banalne rzeczy, zamiast konkretnej odpowiedzi dowiadują się, że łatwo coś takiego można znaleźć, tylko trzeba chcieć. Doświadczeni userzy argumentują, że piszą w ten sposób, bo nie zamierzają tracić czasu za innych. W tym miejscu pytam – skoro doskonale wiedzą, gdzie znajduje się poszukiwany zbiór, to nie krócej będzie podać do niego odnośnik niż pisać wyszukiwane pretensje do newbie?
Na pierwszym roku studiów mój znajomy założył stronę internetową. Koncepcja była prosta, ale genialna. Witryna umożliwiała jego znajomym oraz kolejnym rocznikom tego samego kierunku pobieranie notatek, zagadnień egzaminacyjnych, opracowań oraz dyskusja na ich temat. Szybko okazało się, że wszyscy postanowili pójść na łatwiznę. Nikt nie przygotowywał notatek, bo można było je znaleźć na stronie. W końcu nikt nie tworzył nowych materiałów licząc na kogoś innego.
—
fot. Steve Rhode / Flickr CC BY