MusiCan1 to najnowsza propozycja głośnika bezprzewodowego od firmy LAMAX. Jak sprawuje się w praktyce i czy warto go kupić? Zapraszam do recenzji.
Lamax MusiCan1 to średniej wielkości głośnik BT o walcowatym kształcie. Występuje w dwóch wariantach kolorystycznych – czarno-błękitnym oraz czarnym w całości. Jest wykonany niemal w całości z plastiku, jedynie przyciski funkcyjne, podstawka oraz osłona wejść to guma. Głośnik jest wodoszczelny (IPx4), więc możemy korzystać z niego w miejscach, w którym przypadkowo urządzenie może być narażone na zachlapanie wodą. Co ciekawe, przyzwyczaiłem się do stawiania głośników płasko. MusiCan1 stawia się w pionie na gumowym spodzie. Z drugiej strony znajdziemy rączkę do przenoszenia urządzenia. Jak dla mnie, jest ona dość płytka i twarda więc znacznie wygodniej jest po prostu złapać za cały sprzęt.
Urządzenie włącza się dość szybko wydając przy tym nieco głośny dźwięk. Parowanie MusiCan1 ze smartfonem jest szybkie i proste. Wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk i głośnik pojawi się na liście urządzeń BT. Tutaj natrafiłem na dość nieprzemyślane rozwiązanie producenta. Przyciski funkcyjne są wykonane z gumy i koloru czarnego. Symbole funkcji konkretnych guzików są lekko frezowane przez co kompletnie ich nie widać w gorszym świetle, ani nie czuć w dotyku. Wielokrotnie musiałem podejść z głośnikiem pod okno, czy podświetlić urządzenie światłem z ekranu smartfona.
Jak urządzenie sprawuje się w praktyce? Głośnik ma wbudowany akumulator 1200 mah, co pozwala słuchać muzyki do 8 godzin. Spodobał mi się zasięg MusiCan1. Bez problemu możemy oddalić się od sprzętu nawet na 10 metrów i przy tym nie stracić połączenia. Można słuchać na nim muzyki oczywiście przez BT, do dyspozycji mamy także opcję wpięcia pendrive, karty microSD, czy klasycznego jacka 3.5 mm. Jest także opcja włączenia radia FM z funkcją zapamiętania stacji.
Jak brzmi Lamax MusiCan1? Głośnik schodzi zaledwie do 150 Hz, więc nie macie co liczyć na soczysty bass. Dominuje tutaj przede wszystkim góra. Muszę przyznać, że dźwięk jest przez to dość płaski, a przy większych poziomach głośności wyraźnie słychać, że czasem i góra nie daje rady reprodukując trzaski i zgrzyty zamiast harmonijnego dźwięku instrumentów. Samo urządzenie jest też dość głośne, więc wystarczy do nagłośnienia domówki lub niedużej imprezy plenerowej ze znajomymi. Jednak najlepiej gra mniej więcej na połowie maksymalnej mocy.