Cześć! Dzięki za ogromne zainteresowanie poprzednim filmem o przepisach dla rowerów elektrycznych – komentarzy było naprawdę mnóstwo. Pojawiły się też głosy, że „straszę” ludzi albo że należę do tych, którzy chcą wszystko zakazać. I tu od razu wyjaśniam: mam dokładnie odwrotne podejście.
Uważam, że każdy, kto ma prawo jazdy, powinien móc samodzielnie decydować, z jaką prędkością i w jakich warunkach porusza się e-bikiem — bez sztywnego ograniczania sprzętowego, tak jak nikt sprzętowo nie ogranicza samochodów. Możesz kupić to samo auto w różnych wersjach silnikowych, nawet 700-konnych, zdolnych do 300 km/h. Nikt nie ogranicza ich fabrycznie do prędkości miejskiej — odpowiedzialność spoczywa na kierowcy. I dokładnie tak samo postrzegam dojrzałego użytkownika e-bike’a. To ja chcę móc decydować o tym, jak nim jeżdżę biorąc za to pełną odpowiedzialność.
Nie robię więc filmu po to, żeby kogokolwiek straszyć. Robię go dlatego, że coraz więcej osób kupuje lub przerabia elektryki: część świadomie łamiąc przepisy, a część w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy. Chcę rozwiać te wątpliwości i pokazać czarno na białym, co jest legalne na drogach publicznych. Pozwoli to także pobudzić dyskusję na temat aktualnych przepisów, oraz tego, czy warto je nieco zaktualizować. Im więcej osób będzie o tym mówiło, to jest szansa dotrzeć dalej i realnie coś zmienić.
Dlatego zebrałem najczęściej pojawiające się pytania z komentarzy i zapytałem bezpośrednio Policję. Właśnie dostałem oficjalną odpowiedź, którą pokażę Wam właśnie w dzisiejszym filmie. Uprzedzę tylko, że Policja podchodzi do tematu bardzo zero-jedynkowo i mocno restrykcyjnie, podczas gdy my w poprzednim materiale starałem się przedstawić też praktyczne niuanse i różne interpretacje. Dla wygody odbioru tego materiału, dodałem głos czytający dokument od policji.