Druga dekada XXI wieku to okres bardzo szybkiego rozwoju w dziedzinie technologii komunikacji i Internetu. Coraz więcej osób ma dostęp do bardzo szybkiej sieci, a sprzedaż inteligentnych telefonów rośnie z roku na rok. Jak przewiduje komputerswiat.pl powołując się na badanie agencji Reuters, już w 2014 roku zostanie sprzedanych ponad miliard smartfonów[1]. Będzie to wynik o ponad połowę lepszy niż 2011 roku. Jeszcze kilkanaście lat temu dziwił nas widok osoby, która korzystała z telefonu komórkowego, teraz dziwi nas ktoś, kto nie posiada takiego urządzenia. Młode pokolenie nie wyobraża sobie funkcjonowania bez komputera i Internetu. Korzysta z technologii na każdym kroku – przy nauce, organizowaniu czasu, robieniu zakupów, czy kulturze i relaksie. Z kolei ich dziadkowie nie wyobrażali sobie czegoś takiego jak Internet. Świat się zmienia i nastawia się na szybkość w dostępie do informacji. Czy media nowoczesne znajdą sobie miejsce w przyszłości i jak będą wyglądały? Czy nadal będą tradycyjni dziennikarze i redakcje?
Jaki będzie Internet przyszłości? Nadchodzi web 3.0
Trzecia generacja Internetu (web 3.0) to jeszcze plany i koncepcje, które jednak powoli są już wdrażane. Są to inteligentne programy, które będą jeszcze dokładniej katalogować informacje, promować treści unikatowe, a całą resztę odrzucą. Strony internetowe nowej generacji będą potrafiły rozpoznawać nasze zamiary. Zrozumieją kontekst wprowadzanych informacji, przeanalizują sens całych zdań. Odróżnią metaforę, stwierdzenie na serio, czy żart. Spośród setek artykułów wybiorą jeden, który uznają za najlepszy i ten będą promować użytkownikom.
To właśnie inteligentne programy przejmą rolę gatekepperów informacji, którą pełnią teraz dziennikarze i wydawcy. Jak tłumaczy Freek Bijl, autor bloga poświęconego web 3.0:
„Wyobraźcie sobie, że zbieracie znaczki. Macie ich wiele i używając Google próbujecie znaleźć jeden z nich, który macie w myślach. Gdy wpiszecie „czerwony znaczek” znajdziecie setki tysięcy stron, gdzie ktoś kiedyś użył tego określenia, ale nie swój znaczek. Nowa sieć stworzy kolekcję baz danych do każdego wpisanego przez nas słowa. Analizując powiązania, kontekst i strukturę bez problemu znajdziemy, to co chcemy”.[2]
Plakaty z kodami zamiast sklepowych półek, reklamowe billboardy witające nas po imieniu, sztuczna inteligencja w każdym domowym urządzeniu. To nie jest scenariusz filmowej produkcji science-fiction. To zapowiedź ery inteligentnego Internetu. Coraz więcej domowych urządzeń wyposażone jest w bezprzewodowy dostęp do Internetu. Z sieci korzystają już drukarki, telefony, telewizory, a nawet lodówki. Ale to dopiero początek. Jedną z koncepcji sieci przyszłości jest swobodna komunikacja wszystkich urządzeń i analiza tego, co dzieje się w otoczeniu. Marta Strickland, strateg ds. mediów społecznościowych w agencji reklamowej Organic w San Francisco uważa:
„Wyszukiwarki internetowe będą doskonale rozumieć użytkownika, będą wiedziały kim jest, co robił wcześniej, i gdzie teraz chciałby się wybrać. Będą o wiele mądrzejsze”. [3]
Gdy jeden z domowników wróci do domu, specjalne czujniki rozpoznają jego twarz i przywitają po imieniu. Chwilę później, kierując się jego gustem i upodobnieniami, dostosują odpowiednią temperaturę, natężenie światła, włączą ulubioną muzykę. W zależności od naszego nastroju: melancholijną lub energetyczną. W kuchni nasz wirtualny trener opracuje odpowiednią dietę. Weźmie pod uwagę stan naszego zdrowia, aktywność fizyczną, samopoczucie, porę dnia i roku. W lodówce nigdy nie zabraknie produktów, bo ich ilość będzie na bieżąco monitorowana. W miarę ubywania zapasów, komputer złoży na nie zamówienie odpowiednio wcześniej. Na polskim rynku już są w sprzedaży systemy do kontroli oświetlenia i klimatu w mieszkaniu. Ale komfort kosztuje.
Za pakiet w którym znajduje się dotykowy monitor LCD, inteligentne oświetlenie całego mieszkania, oraz sterownik klimatyzacji trzeba zapłacić ponad 30 tysięcy złotych. Jak zauważyła Jenny Williams, wykładowca i specjalista w dziedzinie marketingu internetowego:
„Każdy z nas natrafił na problem w wyszukiwaniu informacji, których są miliardy. Podobny problem mają maszyny. Web 3.0 sprawdzi nasze zainteresowania, historię zakupów, odwiedzanych stron, ulubionych programów, aby doprecyzować, co mamy na myśli np. Potrzebujemy inteligentnego narzędzia, które zrozumie kontekst naszych słów i potrzeb. Web 3.0 daje nam to wszystko”. [4]
Możliwość zrozumienia naszych potrzeb otwiera szereg możliwości rozwoju technologii. Jeżeli Internauta będzie poszukiwał dodatkowych informacji odnośnie wypadku, wyszukiwarka będzie w stanie setki różnych słów kluczowych dopasować do najodpowiedniejszej treści. Jeszcze ciekawiej może wyglądać web 3.0 w naszym domu. Jeżeli wracamy z pracy po ciężkim dniu pracy i zapomnieliśmy, że mieliśmy zorganizować przyjęcie – nic nie szkodzi. Wystarczy wpisać do sieci odpowiednie zdanie. W świecie Web 3.0 program znajdzie naszych znajomych, analizując informacje o nich wybierze najlepsze miejsce na zabawę, wynegocjuje odpowiedni termin i zarezerwuje lokal. Potem korzystając z systemu GPS w telefonach komputer poinformuje nas, ile z zaproszonych gości już się pojawiło na przyjęciu. Ci będą mieli możliwość oceny miejsca, całej imprezy, oraz każdego z uczestników. Taka technologia już istnieje.
Każdy posiadacz smartfonu może wgrać aplikację FourSquare, lub Google Miejsca, a zobaczy mapę, na której zaznaczeni są nasi znajomi wyposażeni w ten sam system. Korzystając z tej technologii zobaczymy opinie znajomych o danym lokalu, a także dowiemy się, gdzie aktualnie przebywają, co robią. Telefony mogą nas bez problemu szpiegować i to robią. Systemy są w stanie poinformować naszych znajomych, że wyszliśmy na spacer, czy pobiegać. Następnie opublikują na portalu społecznościowym mapę naszej trasy, statystyki dot. naszych osiągnięć i zaprosi innych do przyłączenia się. Jednym przyciskiem, lub wcześniejszą zgodą automatycznie nasz wirtualny trener zamieści na naszym blogu, ile kalorii spaliliśmy, czy ogólne nasze dokonania. W świecie web 3.0, sami będziemy tworzyli wirtualne przestrzenie wokół nas, wybierając wspólnie z naszymi znajomymi, to co dla nas najodpowiedniejsze. Specjalne programy pomogą nam w wyborze i uporządkowaniu wiadomości.
Nie tylko najbliższe otoczenie będzie potrafiło reagować na zmianę naszego samopoczucia. Wystarczy wyjść z domu, by natknąć się na billboardy, które rozpoznają, kto na nie patrzy, w jakim jest nastroju i jak jest ubrany. W zależności od tego, co zarejestrują, wyświetlą odpowiednią reklamę. Ta technologia już działa na ulicach kilku miast na świecie. W USA w ramach kampanii reklamowej właściciele samochodów marki Mini Cooper zostali poproszeni o wypełnienie internetowej ankiety. Otrzymali też informację o inteligentnych billboardach i miejscach, w których mają się pojawić. Po udzieleniu odpowiedzi kierowcy dostali pocztą breloki do kluczyków, w których zostały zakodowane informacje na ich temat. W efekcie, gdy taki kierowca przejeżdżał obok reklamy, jej treść się zmieniała. Billboard mógł przywitać po imieniu właściciela Mini Coopera czy też pochwalić jego wygląd. Właściciel auta rzeczywiście mógł poczuć się wyjątkowo. I właśnie o to, twórcom kampanii chodziło.[5]
Kolejnym przykładem technologii uporządkowanych baz danych, które są wyjściową do web 3.0 jest pomysł marketu Home Plus. Na początku roku w stolicy Korei Południowej należący do sieci Tesco market Home Plus otworzył pierwszy wirtualny sklep na stacji metra. Na ścianach poczekalni zawieszono zdjęcia kilkuset produktów, imitujące tradycyjne ekspozycje sklepowe. Przy każdym z nim znajdował się kod, który wystarczyło zeskanować smartfonem, by dodać do wirtualnego koszyka. Po zapłaceniu rachunku (także przez telefon komórkowy) zakupy dostarczane są prosto do domów klientów z Seulu. Jak możemy dowiedzieć się z filmiku reklamowego sklepu zamieszczonego w serwisie Youtube: „Mieszkańcy Korei Południowej spędzają bardzo wiele czasu w pracy i nie mają czasu na zakupy. Chcemy, aby po pracy mogli się zrelaksować i nie marnowali czasu na chodzenie do sklepu”[6]. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Firma chwali się ponad 130 procentowym wzrostem sprzedaży, a pomysł znajduje naśladowców. Zakupy mogą w ten sposób robić też mieszkańcy Szanghaju i Pekinu.
Przyszłość redakcji tradycyjnych mediów
Analizując sytuację na rynku medialnym, spadek sprzedaży niemal wszystkich polskich gazet, biorąc pod uwagę zwolnienia w redakcjach gazet, radia i telewizji, nasuwa się bardzo niepokojący wniosek. Media takie, jakie znamy teraz, stały się zbyt stare, mało ciekawe i nie są w stanie zainteresować i przyciągnąć do siebie kolejno czytelnika, słuchacza i widza żyjącego w świecie szybkich zmian technologicznych.
Internet oferuje wszystkie te rzeczy w jednym miejscu.
Mimo to, web 2.0 lata swojej świetności ma także za sobą i coraz więcej osób zaczyna dostrzegać jego niedoskonałości. Internet drugiej generacji otworzył drzwi wszystkim autorom bez względu na ich wiek, rodzaj twórczości, czy sposób jej przedstawiania. To z kolei zrodziło jedną z największych debat ogólnoświatowych poświęconych problemom web 2.0, a w szczególności zagadnieniu dotyczącym nagminnego łamania praw autorskich przez rzeszę nowych, nieświadomych autorów. Cztery litery ACTA oznaczające umowę handlową dotyczącą zwalczania obrotu towarami podrabianymi, którą miały podpisać największe kraje na świecie, spowodowały, że w sieci zawrzało. Internauci zrozumieli, że web 2.0 nie jest dobrym rozwiązaniem, a w samej sieci panuje śmietnik informacji. Bardzo ciężko jest już znaleźć to, czego się szuka, ponieważ pierwsze strony wyszukiwarek zajmują strony, których administratorzy w mistrzowski sposób nauczyli się manipulować wyszukiwarki (Black SEO, Black Hat SEO, SPAM, PresellPages etc.). W znakomitej większości przypadków, jeżeli w ogóle natrafimy na nich na informację, której szukaliśmy, to jest ona słaba jakościowo.
Jednak do tej pory nie udało się znaleźć lepszego rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkie strony, nazwijmy to.. konfliktu. Podobnie jest z tradycyjnymi mediami, którym wielkie korporacje na siłę próbują znaleźć miejsce w świecie błyskawicznej informacji. To po prostu nie może się udać, bo metody, które sprawdzały się kilkadziesiąt lat temu stały się mocno nieaktualne.
Nie oznacza to jednak całkowitego końca gazet, portali informacyjnych, radia, czy telewizji.
To wszystko zostanie, ale w mocno zmienionych formach, a do póki będzie zapotrzebowanie na informację, będzie również zapotrzebowanie na pracę dla osób, którzy będą nią zarządzali. Z własnych obserwacji, rozmów ze specjalistami, oraz badań wynika, że przetrwają najsilniejsze, ogólnopolskie gazety. Zjawisko regionalizacji, które pojawiło się na początku pracy będzie dotyczyło głównie Internetu. Same gazety będą miały niewielkie nakłady i przejdą całkowicie na tablety albo do Internetu. Jeżeli dzienniki będą nadal drukowane, to w zmienionym cyklu wydawniczym – np. dwa albo trzy razy w tygodniu. Już teraz niektórzy wydawcy planują zrezygnować z najmniej poczytnego – sobotniego wydania gazety. Radio będzie nam towarzyszyć tak jak teraz – głównie w samochodzie. Wzrośnie bardzo znaczenie radia z tzw. strumienia, które będziemy słuchali przez Internet w smartfonach i komputerach. Najcięższy los czeka regionalne telewizje, które już teraz mają problemy z utrzymaniem się m.in. przez kwestie technologiczne jak „TVP Lublin”. Osoby korzystające z telewizji cyfrowej sieci kablowych nie mają w swoich telewizorach telewizji z Lublina, tylko z Krakowa bądź z Warszawy (w zależności od źródła sygnału). Już teraz można zauważyć, że część telewizji zaczęła przenosić się wyłącznie do Internetu, jak TVKPuławy, TVpowiatoleski, czy lubartow24, które działają na youtube.pl.
Nie można zapomnieć jeszcze o fundamentalnych funkcjach mediów, jak np. kontrola władzy. Powolna rezygnacja z doświadczonych dziennikarzy na rzecz tańszych amatorów powoduje, że dziennikarstwo staje się w dużej mierze płytkie, dostępne dla każdego i niewymagające. Całość przesiąknięta jest elementami rozrywkowymi, bo takie się dobrze sprzedają i interesują czytelnika. Powoli dziennikarstwo śledcze, czy specjalistyczne staje się takim samym reliktem, jak wydania drukowane gazet.
fot. Google – Centra Danych Google
[1] Długosz D., Sprzedaż smartfonów przekroczy okrągły miliard. Kiedy?, http://www.komputerswiat.pl/nowosci/sprzet/2012/15/sprzedaz-smartfonow-przekroczy-okragly-miliard-kiedy.aspx, data dostępu: 11.06.2012
[2] Bijl F., http://www.bijlbrand.nl/, tłumaczenie własne autora, data dostępu: 12.06.2012
[3] Strickland M., The evolution of web 3.0, http://www.slideshare.net/mstrickland, tłumaczenie własne autora, data dostępu 12.06.2012
[4] Williams J., Web 3.0 this time its personal, http://www.ideagarden.com.au/, tłumaczenie własne autora, data dostępu 10.06.2012
[5] O’Connor M., RFID-Enabled Billboards Talk to Mini Motorists, http://www.rfidjournal.com/article/view/3005, tłumaczenie własne autora, data dostępu: 11.06.2012
[6] Tesco Homeplus Virtual Subway Store in South Korea, http://www.youtube.com/watch?v=fGaVFRzTTP4
Nie widzę nic dobrego w web 3.0 tak jak tutaj przedstawione. Jakiś koszmar, w którym nie masz szans na chwilę prywatności, każdy wie wszystko co chce o tobie.
Nie wiem czy nie umiesz korzystać z google czy szukasz bardzo dziwnych rzeczy, ale ja nie mam problemu ze znalezieniem w szukajce to co potrzebuję, wystarczy dobre zapytanie napisać.
Dawniej w ten sam sposób mówiono o telefonie. Ludzie nie chcieli mieć tego wynalazku bo bali się, że utracą kontakt z bliskimi, że staną się niewolnikami tego urządzenia. Podobnie było z Internetem i web 2.0. Cała ta nagonka na komunikatory czy serwisy społecznościowe. Po co nam spotkania w rzeczywistości skoro możemy do kogoś napisać maila, zobaczyć jak teraz wygląda, czy przeczytać co u niego słychać? Zauważ, że w Internecie panuje olbrzymi śmietnik. Wpisując różne frazy ciężko trafić czasem na to, co się szukało. Stąd ostatnio tyle zmian skryptów, które np. wyrzucają z rankingu porównywarki cen. Wpisujesz model aparatu, który Cię… Czytaj więcej »