Xblitz Master Go to najnowsza propozycja głośnika bezprzewodowego od firmy Xblitz. Jak sprawuje się w praktyce i czy warto go kupić? O tym w dzisiejszej recenzji. Urządzenie otrzymałem bezpośrednio od producenta.
Ostatnie kilka lat to prawdziwy wysyp przeróżnych głośników bezprzewodowych. Większość z nich jest do siebie bardzo podobna. Różnią się głównie parametrami i jakością wykonania. Chcąc się wyróżnić, producenci zaczęli dodawać do głośników dodatkowe funkcje. Jedną z nich jest kolorowe podświetlenie, opcja power bank do ładowania telefonu, wodoodporność, czy radio FM. Jak na tle konkurencji wypada testowany dziś Xblitz Master Go? Przede wszystkim, urządzenie jest po prostu tanie. Taki głośnik możemy kupić za niespełna 80 zł w dniu premiery.
W segmencie głośników bezprzewodowych do 100 zł dominują przede wszystkim podróbki JBL. A jak to z podróbkami bywa – parametry techniczne to głównie lista życzeń, a nie faktyczne możliwości sprzętu. Z tego też powodu, propozycja od polskiej firmy Xblitz z miejsca staje się bardzo ciekawa, zwłaszcza, że brzmi podobnie do dwukrotnie droższego JBL GO.
Xblitz Master Go – pierwsze wrażenia
Na pierwszy rzut oka głośnik prezentuje się całkiem nieźle. Spód urządzenia to siatkowana osłona, która przechodzi w mleczne tworzywo idące aż do samej góry głośnika. Sam wierzch to przyciski funkcyjne wykonane z gumy oraz mocowanie na dość sztywny, lecz wytrzymały sznurek do przenoszenia. Przód obudowy zdobi logo producenta. Z tyłu i na samej górze znalazło się miejsce na gumową klapkę. Skrywa ona wejście głośnikowe, na kartę microSD, wejście USB na pendrive, oraz oczywiście wejście do ładowania. Muszę przyznać, że Xblitz przyłożył się do staranności wykonania. Spasowanie jest tutaj na najwyższym poziomie, nic nie odstaje i nie sprawia wrażenia taniego. Podoba mi się także sam kształt tego głośnika. Warto również dodać, że sam spód jest nieco podwyższony by zapewnić swobodny ruch membrany. Mamy tutaj także trzy antypoślizgowe nóżki.
Aby włączyć urządzenie należy przytrzymać przez chwilę przycisk włącznika. To ważne, bo szybkie naciśnięcie włącza na chwilę podświetlenie i tyle. Trochę to dziwne rozwiązanie. Głośnik uruchamia się domyślnie w trybie BT i nie da się tego zmienić. Zawsze się będzie tak włączał. Samo parowanie z telefonem nie sprawiło mi najmniejszego problemu.
Xblitz Master Go – w praktyce
Samo podświetlenie jest ok, ale mimo mlecznej obudowy, da się zauważyć, gdzie są zamocowane LED-y. Głośnik nie jest też podświetlony w równy sposób – okolica przycisków funkcyjnych jest wyraźnie ciemniejsza. Mamy do dyspozycji różne kolory, które zmieniamy specjalnym przyciskiem na obudowie. Podobnie jak sposób animacji. Jeżeli liczyliście na efekty świetlne synchronizowane z odtwarzaną muzyką, to nie. Nie ma tutaj czegoś takiego.
Głośnik obsługuje także radio FM. Jednak nie jest w stanie złapać żadnych czystych fal, jeżeli nie podłączycie do niego przewodu USB, który jest w zestawie. Przewód służy za antenę, ale warto byłoby to rozwiązać w inny sposób. W końcu po to kupujemy głośnik bezprzewodowy, by nie musieć nosić ze sobą przewodów. Nie podoba mi się również przełączenie z dowolnego trybu na radio FM. Wchodząc w radio, zawsze głośnik przestawia się na maksymalną głośność. Jeżeli nie macie akurat podłączonego przewodu służącego za antenę – zgadliście, uderzenie głośnym szumem strojenia. Jest to irytujące.
Czas pracy wbudowanej baterii wynosi maksymalnie do 3 godzin ciągłego grania (1200 mah). Urządzenie ładuje się z pustego akumulatora do pełna w 2 godziny. Waga urządzenia wynosi niespełna 300 gramów.
Co ważne, głośnik może sprawiać wrażenie wodoodpornego, jednak w instrukcji producent nie zaleca używania tego urządzenia w warunkach dużej wilgotności, zapylenia, ani w pobliżu wody. Jednocześnie w materiałach promocyjnych pokazuje głośnik jako idealny do zabrania na plażę nad wodą.
Xblitz Master Go – Jakość dźwięku
Producent opisuje ten głośnik, jako „mały, ale wariat” i, że ma on potężny, głęboki bass. Nie ma. Pasmo przenoszenia całego urządzenia zaczyna się od 120 Hz, więc w połączeniu z mocą całkowitą 5W, jest to zbyt wysoko, by móc cieszyć się głębokim basem. To więc wynik bardzo podobny do niemal dwa razy droższego JBL GO3.
Aby usłyszeć wibrację basu, należy dość mocno podnieść jego głośność. Wtedy jednak góra staje się zbyt mocna przez co wrażenia z odsłuchu nie są zbyt komfortowe. Głośnik zdecydowanie najlepiej radzi sobie w słuchaniu cicho, lub o średniej głośności. Wtedy średnie i wyższe tony są najbardziej zbalansowane. Dobrze wypada tutaj wokal i głos, co jest akurat dobre w przypadku rozmów telefonicznych z użyciem głośnika. W końcu ma on również wbudowany mikrofon.
