Najnowsza drukarka 3D z serii Ender 3 S1 to urządzenie, które ma pozwolić wejść w świat drukowania w trójwymiarze osobom początkującym. Modele tej serii są wstępnie złożone i zawierają najlepsze i sprawdzone rozwiązania stosowane w obecnie w tej technologii. Czy warto ją kupić?
Dzisiejszą recenzję piszę z punktu widzenia osoby mniej technicznej, która chciałaby zacząć swoją przygodę z drukiem 3D. Decyduje się więc na urządzenie, które ma mi to znacznie ułatwić. Od dłuższego czasu miałem ochotę kupić drukarkę 3D. Jestem osobą początkującą w tym temacie, dlatego decyzję opóźniał cały czas ten sam czynnik – nie będę w stanie sobie sam z tym poradzić. W sieci nie brakuje poradników, jak przy pomocy innej drukarki zbudować nową, jakie części są niezbędne, jakie można kupić w lokalnym sklepie budowalnym itp. To wszystko sprawiło, że po prostu nie widziałem, jak się za to zabrać. Ryzyko, że coś nie zadziała, źle wykonam lub złożę dany element w tak precyzyjnym urządzeniu, było bardzo wysokie i niemal pewne. Dlatego ucieszyłem się na myśl o nowej serii drukarek 3D od popularnej marki Creality. Modele S1, S1 plus i S1 pro różnią się od siebie wyposażeniem i możliwościami, ale wszystkie łączy jedna rzecz – są wstępnie złożone. Wystarczy wyjąć je z pudełka, zamocować kilka elementów i po maksymalnie 15 minutach każda osoba może zacząć swoją przygodę z drukiem 3D. Zdecydowałem się na najwyższy model – S1 pro, za który zapłaciłem z własnej kieszeni blisko 2500 zł.
Creality Ender-3 S1 pro – pierwsze wrażenia
Urządzenie przyjechało do mnie w dużym pudełku. Producent podzielił całość na 3 główne elementy, które musimy ze sobą połączyć. Pierwszy z nich to masywna podstawa z elektroniką i stołem roboczym. Drugi to ramiona zakończone lampą led i mocowaniem szpuli z filamentem (materiał, którym drukujemy). Z kolei trzecie pudełko to dodatki i akcesoria. Wśród nich są: dotykowy ekran, czujnik filamentu, ekstruder i zestaw niezbędnych narzędzi do skręcenia i serwisu urządzenia. W pudełku znalazłem też kartę kalibracyjną, na której nadrukowano skrót najważniejszych parametrów wydruku dla różnych materiałów, oraz 100 gramów białego filamentu PLA. Tutaj mam jednak pierwsze zastrzeżenie.
W poprzednich modelach, które de facto były w chwili premiery znacznie tańsze – producent dokładał całą rolkę 1 kg filamentu by zacząć swoją przygodę jeszcze szybciej i móc przetestować ustawienia. Tutaj dostałem pozwijany, pogięty, nadłamany w kilku miejscach i praktycznie bezużyteczny filament. Z kolei, lampa led przyszła do mnie porysowana.
Creality Ender-3 S1 pro – składanie
Muszę przyznać, że Creality rozwiało moje obawy wraz z tym modelem. Złożona niemal w całości drukarka, do której należy jedynie zamontować kilka elementów znacznie ułatwiła mi pierwszy kontakt z takim urządzeniem. Jednak, jeżeli jesteście w tym temacie kompletnymi amatorami (tak, jak ja), to od razu zauważycie, że instrukcja Creality zawiera bardzo dużo skrótów myślowych, które nie są czytelne dla osób niezaznajomionych w temacie. Producent zaleca np. naprężenie pasków odpowiadających za ruch ekstrudera i stołu. Nie mówi jednak, jak mocno powinniśmy to zrobić. Takich skrótów jest pełno – np. dokręcić w odpowiedni sposób koła przesuwanego stołu roboczego. Tylko jaki „ten odpowiedni sposób” jest? Mocniej, luźniej, czy jeszcze inaczej? Nie ma też popularnego działu najczęstszych problemów, dlatego dopiero jeden z YouTuberów wyjaśnił mi, dlaczego stół buja się na boki i jak temu zaradzić.
Po założeniu wszystkich elementów i dokręceniu śrub mocujących, należało podłączyć przewody. Jest ich kilka, ale tutaj na szczęście mamy kolejne uproszczenie – po prostu nie da się ich źle podłączyć. Kilka z nich wystaje z obudowy zaraz przy gniazdach i przy końcowym składaniu wystarczy je wpiąć.
Creality Ender-3 S1 pro – pierwsze wydruki
W zestawie otrzymujemy szereg przydatnych narzędzi – szczypce do przycinania filamentu, szereg kluczy do regulacji śrub, czyścik do głowicy drukującej, kartę SD wraz z czytnikiem pod USB, oraz zapasową głowicę. Tutaj natrafiłem na kolejny śmieszny problem wynikający ze skrótowo napisanej instrukcji. Kartę SD wkłada się do urządzenia do góry stykami, a nie tak jak przyzwyczaiły nas do tego wszystkie urządzenia i czytniki – zadrukiem na wierzchu. Co ciekawe, istnieje możliwość włożenia karty odwrotnie, ale nie będzie działała. Dopiero po kilkudziesięciu wydrukach dowiedziałem się przypadkiem, że źle używam drobnej igły do czyszczenia dyszy głowicy drukującej. Powinienem rozgrzać urządzenie do 200 stopni Celsjusza, a następnie głowicę przepychać od dołu. Ja robiłem to odwrotnie, bo tak podpowiadała mi logika – wkładałem czyścik tam, gdzie wkłada się filament i przepychałem go przez głowicę na zewnątrz.
Poziomowanie stołu i CR Touch
Na wspomnianej karcie SD mamy kilka zapisanych plików do testowego wydruku. Po rozwinięciu splątanego, gratisowego filamentu przystąpiłem do pierwszej kalibracji. Precyzja w drukarkach 3D jest bardzo duża, więc nawet najmniejszy przechył stołu w jedną ze stron spowoduje, że wydruk się nie uda. Czasem złe wypoziomowanie widać już na pierwszych warstwach – filament nie przywiera, odkleja się, lub głowica rozciera go po stole.
Jednak złe wypoziomowanie nie zawsze widać na pierwszych warstwach wydruku. Im wyższy jest drukowany projekt, tym różnice mogą powiększać się z kolejnymi warstwami. Może zdarzyć się, że po kilkunastu godzinach wydruku ostatnie warstwy po prostu nie wyjdą. Dlatego poziomowanie stołu jest tutaj kluczowym czynnikiem.
Aby ułatwić użytkownikom poziomowanie stołu, producent wyposażył drukarkę w sensor CR Touch. Możemy również regulować ręcznie każdą z czterech skrajnie umieszczonych sprężyn. Jak działa CR Touch? Z poziomu menu drukarki należy wybrać autopoziomowanie. Ekstruder przesuwa się do centralnego punktu, wysuwa „stopkę” sensora i powoli obniża się do stołu. Gdy sensor dotknie stołu, zapisuje dane o swojej pozycji i tworzy specjalną siatkę. W trakcie autopoziomowania CR Touch przesuwa się po całym stole sprawdzając jego różne punkty.
Kolejnym krok przebiega już z naszym udziałem. Po zakończonym procesie autopoziomowania należy ustawić ekstruder w pozycji centralnej i włożyć pod niego kartkę papieru (można do tego wykorzystać tę załączoną do urządzenia). Następnie za pomocą menu poziomowania obniżamy ekstruder do momentu, aż jego głowica będzie stawiała lekki opór przy ruszaniu kartką. Obniżamy w skokach co 0,05 milimetra. Tutaj niestety instrukcja jest bardzo ograniczona i nie definiuje słowa „lekki opór”, więc musiałem posiłkować się podpowiedziami bardziej doświadczonych osób.
Problemy z autopoziomowaniem w Ender S1
Tutaj przechodzę do głównego problemu Ender S1. Rozmawiałem w tej sprawie już z ponad setką właścicieli różnych wersji modelu Ender S1 i znaczna część z nich ma ten sam problem. W trakcie autopoziomowania, sensor CR Touch tworzy siatkę, z której urządzenie korzysta podczas wydruku. Dzięki temu (w teorii), stół staje się idealnie równy. Problem polega jednak na tym, że system ten działa bardzo losowo dając często absurdalne rezultaty. Możecie kilka razy z rzędu uruchomić autopoziomowanie i za każdym razem ekstruder ustawi się inaczej. Nie mówię tutaj o różnicy 0,05 milimetra, ale nawet 10 razy większej.
Zobrazuję to przykładem, który dotyczy mnie i wielu innych użytkowników. Po zakończonym autopoziomowaniu ustawiam wysokość głowicy w centralnym punkcie stołu. Korzystam przy tym z instrukcji obsługi i kartki papieru. Głowica obniżona o -3,45 mm. Jest idealnie, więc przechodzę w tryb manualny (dalej według instrukcji) i sprawdzam każdy z rogów stołu. Występuje różnica wysokości, więc zgodnie z zaleceniami, reguluję pozycję każdego z nich. Również metodą z kartką papieru. Krawędzie są idealne, więc wracam do pozycji wyjściowej, ale środek opadł i głowicę trzeba znacznie podnieść, aż do -2,35 mm. Po podniesieniu brzegi już nie pasują i wracamy do punktu wyjścia.
Gdy jednak uda się ustawić stół w miarę równo, wiele razy zdarzyło mi się, że głowica złapała dziwną korektę pozycji w połowie wydruku i zaczęła delikatnie opadać z każdą warstwą, rujnując wydruk. Gdy zacząłem nowy – pierwsza warstwa zamiast położyć się na stole, została w niego wryta, wręcz wgrawerowana. Po sprawdzeniu wysokości głowicy, okazało się, że w menu jest dokładnie taka sama, jak ustawiona na metodę z kartką, tylko głowica opadła tak mocno, że należało ją podnieść nawet o 15% by w ogóle móc włożyć kartkę na nową kalibrację. Problem powtarzał się tak często, że w pewnym momencie głowica uszkodziła magnetyczną nakładkę stołu.
Dzięki takiej nakładce łatwiej jest zdjąć wydrukowany element ze stołu. Czasem wydruk przyczepia się tak mocno, że bywa to naprawdę trudne. Podkładkę można szybko zdjąć ze stołu i delikatnie wygiąć. Wydruk natychmiast puszcza. Głowica tak przetarła moją podkładkę, że ta przyczepiła się na stałe do warstwy izolacyjnej stołu. Próbując ją zdjąć – oderwałem z fragmentami izolacji. W ramach reklamacji otrzymałem inny model nakładki magnetycznej PEI, który nie pasuje do mojej drukarki. Dopiero sam producent wysłał mi paczkę z dwiema takimi podkładami.
Aktualizacja oprogramowania w Creality Ender S1
Producent zalecił, abym sprawdził wersję oprogramowania mojego egzemplarza. Tutaj nastąpił śmieszny, ale nieco absurdalny fakt. Niektóre drukarki opuszczają fabrykę ze znacznie nowszym oprogramowaniem niż to dostępne do pobrania na stronie producenta. Gdybym próbował zaktualizować drukarkę starszym oprogramowaniem niż mam, ta po prostu by się więcej nie uruchomiła. W moim przypadku można było zaktualizować oprogramowanie drukarki, więc przystąpiłem do tego zgodnie z instrukcją producenta.
Tutaj powrócił problem opisany przeze mnie na początku. Pobrałem dedykowaną paczkę dla mojej drukarki, w której znajdowało się 6 różnych folderów. Creality wypuściło film pokazujący cały proces aktualizacji. Nie wyjaśnili jednak, czym różni się zawartość poszczególnych folderów w paczce i w ramach instrukcji wskazali konkretny z nich. Zrobiłem więc kropla w kroplę jak na filmie i moja drukarka szybko zamieniła się w drogą cegłę, która nie chce się uruchomić. Producent odesłał mnie do poradnika na swojej stronie. Okazało się jednak, że link prowadzi do pustej strony z błędem 404. Próbowałem odnaleźć poradnik z poziomu samej strony, ale natrafiłem na dokładnie taki sam błąd. Na szczęście, po przejrzeniu kilkudziesięciu stron internetowych, Reddit, YouTube, jeden z użytkowników zasugerował, by pobrać i zainstalować japońską wersję oprogramowania. Tak zrobiłem i moja drukarka ponownie wróciła do życia. Dopiero wersja oprogramowania z sierpnia działa już stabilnie, ale wyłącznie w momencie, gdy zaktualizujemy także sam wyświetlacz (drukarkę i wyświetlacz aktualizuje się osobno innymi plikami).
Wiele osób poleca przejście na zewnętrzne, tzw. „profesjonalne” oprogramowanie, które znacznie rozszerza możliwości drukarki Ender S1. Pozwala także na lepsze poziomowanie. Okazuje się jednak, że taka modyfikacja działa wyłącznie w „słabszych” wersjach drukarek ze zwykłymi wyświetlaczami. Wersja pro to już dotykowy wyświetlacz, w którym oprogramowanie działać nie będzie.
Czy warto kupić Creality Ender S1?
Reasumując. Druk 3D to bardzo wciągająca technologia, która sprawia, że chcesz uczyć i rozwijać się w tym kierunku wyznaczając sobie coraz bardziej ambitne cele. W moim przypadku było dokładnie tak samo. Najpierw dla zabawy wydruk kilku gotowych projektów, następnie poznawanie rodzajów filamentów, ich właściwości, częstych problemów, oraz sposobów na ich rozwiązywanie. Kolejna rzecz, która sprawiła mi wiele przyjemności, to projektowanie własnych modeli, początkowo w uproszczonych programach typu ThinkerCAD, czy poznawanie i testowanie różnych ustawień slicerów (programów służących do cięcia projektu na warstwy obsługiwane przez drukarkę 3D). Warto zaznaczyć tutaj świetną społeczność osób zajmujących się drukiem 3D – bez problemu znajdziemy mnóstwo osób, które dzielą się swoją wiedzą, starają się pomóc rozwiązać Twój problem, czy zupełnie za darmo dzielą się świetnymi projektami, nad którymi pracują od miesięcy. To wszystko sprawia, że nawet jak natrafisz na ścianę, to jesteś w stanie znaleźć kogoś, kto miał podobny problem, rozwiązał go i teraz pomoże również Tobie.
Zapewne zastanawiacie się, co z tego, co napisałem w akapicie wyżej ma wspólnego z Creality Ender S1 Pro. No właśnie, odpowiedź jest niestety prosta – nic. Drukarki tej serii miały być przyjazne dla użytkowników początkujących, niejako prowadząc ich za rękę pokazując coraz to nowe elementy i dawkując wiedzę. Miały być gotowe do użycia zaraz po wyjęciu z pudełka. Tymczasem kupując Ender S1 Pro nie dostajemy nic z tych rzeczy. Drukarka ma liczne problemy z oprogramowaniem, czasem zachowuje się zupełnie nieprzewidywalnie. Producent nie może do końca zdecydować się, dla kogo jest przeznaczony produkt – niby dla początkujących, ale Ci nie znajdą tutaj żadnych wskazówek, poradników, podpowiedzi. Musimy nadal tego wszystkiego szukać na zewnętrznych stronach internetowych, czy na kanałach w YouTube. Te z kolei od miesięcy wskazują na problem z autolevelingiem i sensorem CR Touch w tych modelach i ogólnie: dość kiepską kontrolą jakości na linii produkcyjnej Creality.
Dość szybko problem z ABL zniszczył moją podkładkę magnetyczną, na co polski sklep zareagował całkiem szybko – złożył reklamację u producenta i nie czekając na jej rozpatrzenie, wysłał mi nową. Tą jednak zagiął kurier. Przewoźnik odrzucił reklamację twierdząc, że paczka była źle zabezpieczona i od miesiąca trwa przerzucanie się odpowiedziami, a efekt jest ten sam – wgięta podkładka. W międzyczasie postanowiłem napisać do producenta bezpośrednio i zapytać o dziwne, wręcz losowe zachowywanie drukarki. Creality długo się nie zastanawiało i w ramach reklamacji wysłali mi paczkę zawierającą: nowy stół, 2x nową podkładkę magnetyczną stołu i gorącą końcówkę drukującą. I tak mogłaby się zakończyć ta historia, ale drukarka ponownie wycięła mi dowcip i w trakcie procedury startowej… głowica zamiast w lewo, poszła w prawo. Z prawej strony nie ma ogranicznika, podobnie jak już nie ma gniazda pcb w extruderze, które zostało przy tym wyrwane.
Na koniec tej recenzji zaskoczę Was. Mimo licznych problemów opisanych wyżej, sama technologia druku 3d bardzo mnie wciągnęła i sprawiła, że mam ochotę poznawać ją coraz bardziej. Może wydawać się to absurdalne, ale awarie drukarki dają mi możliwość poznawać urządzenie stopniowo i uczyć się jej budowy w trakcie wymiany poszczególnych elementów. Czuję, jak z każdą kolejną naprawą, czy rozwiązywaniem problemu zyskuję nowe zdolności. Czyli robię to wszystko, czego bałem się na samym początku, ale robię to w odwróconej kolejności.